Pytań miałam łącznie 3, jedno z pracy (tu problemów z odpowiedzią nie miałam, w końcu prawie 2 lata ślęczałam nad pisaniem), a dwa z toku studiów – przy nich już było trochę gorzej hehe, ale koniec końców poradziłam sobie.
Musiałam dodać to zdjęcie :D Zrobione było dosłownie parę chwil po obronie - koniec studiowania i wielka ulga!!!
W związku z ukończoną edukacją (nareszcie!) naszło mnie wiele refleksji, zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę chcę zrealizować w najbliższym czasie, jak żyć, czy dokonać jakichś zmian... Podczas pisania magisterki myślałam o wielu sprawach i marzeniach, wszystkie z nich odkładałam na moment „jak się obronię”. Teraz jest ten czas, ciężko mi uwierzyć, że nastąpił. Mam natłok myśli w głowie, chciałam się nimi trochę z Wami podzielić, ale ostatecznie zdecydowałam, że chyba najpierw je uporządkuję, bo wyszedłby z tej notki jeden wielki chaos.
Wiem tylko, że potrzebuję pewnych zmian, długofalowych celów i planów, nie chcę monotonii w życiu. Czasem czuję, że czas przecieka mi przez palce, mam już 24 lata a jeszcze tyle rzeczy chciałam już dawno zrealizować... Co prawda nie śpieszy mi się do „ustatkowania”, więc mam jeszcze sporo czasu, ale muszę ogarnąć swoje życie, bo czasem mam wrażenie, że dopada mnie rutyna... Pracuję i utrzymuję się sama praktycznie od rozpoczęcia studiów. Zawsze tylko studia (dzienne), praca i tak w kółko, np. żadne erasmusy czy inne możliwości studenckie nie wchodziły w grę. Te lata sprawiły, że jestem chyba trochę zbyt poukładana... czasem po prostu chciałabym obrócić moje życie do góry nogami i postawić wszystko na jedną kartę. Robić teraz te rzeczy, na które nie mogłam sobie pozwolić za studenckich czasów.
Mogłabym jeszcze tak smęcić jeszcze długo, ale opanuję się ;) Będę myśleć i działać, bo czuję, że właśnie teraz nastąpił dobry czas na wszystko na co tak długo czekałam!
Na bonus: kto zgadnie, co dziś rano kupiłam i przywiozłam do domu ciesząc się jak dziecko? Oto mała podpowiedź:
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńGratuluje, ja rowniez mialam takie refleksje zaraz po swojej obronie w lipcu. Teraz wiem, ze chce sie dalej ksztalcic oraz realizowac swoje marzenia, czyli zwiedzac samotnie Polske (oczywiscie majac uprzednio prawo jazdy - zdaje w grudniu, wiec poprosze o kciuki ;)). No i oczywiscie praca by sie przydala, jednak z tym jest juz niestety baaaaardzo ciezko ;/ Pozdrawiam! Ps. jak faceta brak to i brak dylematow ;)
OdpowiedzUsuńWow, samotne zwiedzanie Polski brzmi bardzo odważnie, ja pomimo że mam duszę samotnika, to wolałabym mieć jakiegoś kompana ;) Będę trzymać kciuki za prawko:)
UsuńGratuluję! :D
OdpowiedzUsuńKoniec edukacji to dobry moment do podsumowań. Pamiętam, że ja po obronie również zastanawiam się co dalej. Mi jednak było o tyle łatwiej, że już od dawna pracowałam w konkretnej branży i czułam, że chcę tam zostać (mimo, że ukończony przeze mnie kierunek nie ma nic wspólnego z tym co teraz robię ;). Całe życie uciekam przed schematem. Nie chcę popaść w rutynę, ale żyć tak aby każdy dzień przynosił nowe doświadczenia. Niestety człowiek nigdy nie pzoostanie całkowicie wolny. Praca zawodowa w jakiś tam sposób układa nasze życie i chcąc niechcąc i tak powielamy jakieś tam schematy. Dlatego ja zawsze powtarzam, że moje życie zacyzna się od 17stej :D Życzę Ci, żebyś odnalazła własną drogę do szczęścia :) Powodzenia! :*
Dokładnie, praca potrafi człowieka uwięzić jednak... ja cały czas zastanawiam się nad jakimś genialnym pomysłem źródła dochodów, które by tak człowieka nie ograniczało jak praca :D
UsuńTeż nad tym intensywnie myślę haha :D
UsuńGratulacje!! :) No to teraz pomalutku sobie to wszystko ogarnij i zacznij działać :) Ja też ostatnio tak sobie myślałam nad tym, że trzeba jakoś poukładać sobie wszystkie plany, marzenia i zacząć je realizować póki mam na to sporo czasu. Bo potem jak zacznie się pracować, będzie miało się własną rodzinę to nie zawsze ma się czas na realizację pewnych rzeczy. Chwilowo wpadłam właśnie w taką monotonie, ale to pewnie przez to, że chwilowo nie pracuję i siedzę w domu. Może w końcu dorwę jakąś fuchę zawsze to przynajmniej będzie troche grosza na realizację materialnych marzeń :) A co do zdjeć to wygląda mi to na hmm.. obciążniki do sztangi? Czy jak to się tam fachowo nazywa :D
OdpowiedzUsuńKorzystaj póki nie pracujesz, potem tęskni się za tym czasem :) Chętnie bym się z Tobą zamieniła miejscami hehe:)
UsuńTak, to obciążenie i gryf:)
To witamy w świecie dorosłym... tylko nie daj się zjeść rutynie!
OdpowiedzUsuńgratulacje Kochana! :*
OdpowiedzUsuńGratulacje, pani magister :)) A przywiozłaś gryf i talerze! Zgadłam? :D
OdpowiedzUsuńZgadłaś:)
Usuńgratuluję!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że za kilka lat mi też się uda :)
gratuluje Kochana !!!!!!!!!!!!! a mysle ze to jest
OdpowiedzUsuńsztanga i odwazniki-talerze .. wiem to pewnie sie inaczej nazywa..... az sobie przypomnialam swoja obrone mgr:))))jeszcze raz gratuluje pappapa
gratuluje :) a przywiezione pewnie jakies wyposazenie do domowej silowni, sztanga czy cos w tym stylu :)
OdpowiedzUsuńGratulacje Pani Magister! to rewelacyjna wiadomość ;) cieszę się razem z Tobą... hmmm również obstawiam, że jest to jakaś sztanga...
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje!!! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest że czas studiów mija bardzo szybko, nawet nie wiadomo kiedy i te wszystkie plany odkladane na "po studiach" zaczynaja o sobie przypominac. Grunt w tym żeby zacząc w końcu je realizować, a co do poukładania siebie po studiach to nie przejmuj się że "zdziadziałas" ja nie jestem lepsza :D :D
buziaki :)
Haha padłam jak przeczytałam słowo "zdziadziałaś" :D Też go czasem używam:) A co do realizacji to zgadzam się, trzeba zacząć działać, bo jak teraz się ich nie zrealizuje to już później marna szansa...
UsuńGratulacje :) ;*
OdpowiedzUsuńGratulacje :D
OdpowiedzUsuńPo obronie miałam dokładnie takie same przemyślenia jak Ty. Że to wszystko co robiłam do tej pory było takie poukładane i że chciałabym zrobić coś zupełnie odwrotnego niż dotychczas ;)
Kupiłaś sztangę i obciążenie :D
I jak, zrobiłaś coś szalonego? :)
UsuńHe he, nie jeszcze nie :D Chyba jednak jestem zbyt poukładana :D
UsuńNo to do dzieła, trzeba przecież na starość mieć co wnukom opowiadać ;)
UsuńHe he, na niektóre marzenia trzeba mieć kasiorkę, a na niektóre trzeba poczekać ;)
UsuńNie myślę o wnukach, bo i do dzieci mi daleko :D
gratuluję Ci serdecznie, to taki cudny i ważny moment w życiu, coś się kończy, ale i coś nowego się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńmoje gratulacje :)
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje Kochana.
OdpowiedzUsuńNie wiem co kupilas ale zdjecia sa intrygujace;)
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńGratulacje to teraz szalej, teraz możesz wszystko:D
OdpowiedzUsuńgratulacje! :) szalej, szalej, bo zasłużyłaś na odrobinę szaleństwa :D
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci seeeeerdecznie!
OdpowiedzUsuńgratuluję bardzo :)
OdpowiedzUsuńsztanga??? Gratulację;)
OdpowiedzUsuńGratuacje;)
OdpowiedzUsuńgratulacje!
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to to jest sztanga:D
po maturze miałam wielką chęć do wyrwania się i całkiem się udało- objechałam pół świata, pracowałam jako instruktorka snowboardu w Alpach, uczyłam kitesurfingu w najciekawszych miejscach, leciałam samolotem 14 godzin, zwiedziłam Tatry i zaliczyłam najcięższą trasę Orlej Perci, spędziłam 6 miesięcy nad morzem i sylwestra błądząc po ośnieżonych górach, byłam w Chinach :D
Teraz tylko czeka mnie Mont Blanc :D
Trzeba robić co się chce bo wtedy na prawdę czujesz, że żyjesz i ma to sens!:)
I takie podejście mi się podoba, na pewno zostały Ci niesamowite wspomnienia :) Ja też trochę po maturze "żyłam pełną parą" i miałam różne przygody w Europie.. a potem się właśnie tak zasiedziałam :/
Usuńteraz, jak już jesteś Pani Mgr się odkręcisz na pewno :))
UsuńGratuluję :) Ja wczoraj odebrałam dyplom lic :)
OdpowiedzUsuńGratuluje!!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńJa też studiuję dziennie i pracuję=sama się utrzymuję, więc wiem że tu ciężko potrafi być (przynajmniej u mnie), i erasmusy, szalone wyjazdy, zwiedzanie - zawsze odpada. Tylko spoglądam na FB jak znajomi włóczą się po Barcelonach, Krymie, Grecji, a ja najdalej byłam co najwyżej raz nad jakimiś jeziorem i pływałam w bagnie ;P
Mam całą listę rzeczy do spełnienia - głównie wyjazdy i czekam aż skończę studia i będę mogła coś zrobić. Niestety przede mną jeszcze trochę... ale mam nadzieję, że będę miała okazję coś szalonego wykonać :)
Mam pewien pomysł na życie, ale żeby to się wydarzyło... najpierw muszę nauczyć się angielskiego, a ja jestem po prostu antyjęzykowa :(
Wiem dokładnie o czym piszesz i doskonale rozumiem.. W te wakacje też ciągle słyszałam opowieści, gdzie to moim znajomi nie byli.. a to wolontariat w Afryce, a to praktyki we Francji czy erasmus w Turcji... No cóż, jak ktoś ma na tyle komfortową sytuację bycia na utrzymaniu rodziców to nic tylko zazdrościć...
UsuńChoć powiem Ci, że ja wcale nie żałuję, że jednak jestem zdana na siebie. Bo takie samodzielne życie od początku naprawdę uczy zaradności, obchodzenia się z pieniędzmi, radzenia sobie w każdej sytuacji. Mam koleżankę ze studiów, która obroniła się w czerwcu, a nadal jest na utrzymaniu rodziców i z nimi mieszka. Po obronie poszła na bezrobocie (i nadal na nim siedzi), bo czeka na swoją wymarzoną ofertę pracy, a "byle czego" nie będzie się łapać... Jak dla mnie dziwne podejście, ale nic mi do tego ;)
U mnie większość znajomych ze studiów jest na utrzymaniu rodziców. Koleżanka się nie obroniła jeszcze, ale nie będzie siedzieć w akademiku bo rodzice nie dadzą kasy, to wróciła do domu i siedzi na ich utrzymaniu. Po co poszukać nawet dorywczej pracy.
UsuńJa sobie nie wyobrażam teraz być na czyimś utrzymaniu. Własna kasa to pełna niezależność bez tłumaczenia się na co wydałam i ile.
No to gratuluję :)
OdpowiedzUsuńI teraz życzę Ci, żebyś odnalazła się w świecie i potrafiła zawsze dokonywać najlepszych wyborów ;]
gratuluje ;))) :*
OdpowiedzUsuńmnie to wygląda na sztangę :D
Ojej, no to świetnie!! Moje gratulacje!! :) Przede mną licencjat w tym roku i powiem Ci szczerze, że strasznie mi się nie chce do tego siadać, także tym bardziej podziwiam Cię za Twoją piąteczkę z magistra! :) No i przede wszystkim życzę Ci, żebyś odnalazła w życiu to, czego szukasz i była usatysfakcjonowana tym, co robisz, bo przecież o to właśnie chodzi ;)
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć to nie mam pojęcia - niestety nie jestem dobra w takich zgadywankach ;P
Gratki !! :)))
OdpowiedzUsuńTeż sądzę, że to sztanga.
I zazdroszczę poukładania, bycie na utrzymaniu rodziców bardzo utrudnia start w dorosłe, odpowiedzialne życie, bo jak rodzice dają to jest wygodnie i o nic nie trzeba walczyć.
Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńDopiero drugie zdjęcie podpowiedziało mi, że to sztanga. Patrząc na pierwsze pomyślałam... TORT CZEKOLADOWY :D
Hahaha głodnemu chleb na myśli :D
UsuńHa! Od razu wiedziałam, że to sztanga :P.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci kochana! :*** Wiedziała, że obronisz, przecież zdolna z Ciebie dziewczyna ;). Teraz możesz trochę poszaleć, należy Ci się :).
Buziaki :*
GRATULACJE! (można wiedzieć co studiowałaś?)
OdpowiedzUsuńjeśli lubisz dzieci i chcesz zwiedzić trochę świata proponuję wyjechać jako au pair
Studiowałam międzynarodowe stosunki gospodarcze, a na licencjacie filologię (angielski i niemiecki).
UsuńCo do au pair to byłam 3 razy, ale tylko jako wakacyjna. Teraz zastanawiałam się nad Stanami, ale tam wyjazdy au pair są min. na rok, więc musiałabym to poważnie przemyśleć..
Gratulacje :) Znam to niesamowite uczucie tuż po obronie :)
OdpowiedzUsuńniestety nie da się mieć wszystkiego, połączenie pracy ze studiami dziennymi jest wystarczająco trudne. ja studiowałam dziennie dwa kierunki, a oprócz tego zawsze starałam się być aktywna na różnych polach, więc coś o tym wiem. natomiast co mogę Ci powiedzieć z mojej nowej i (jak sama wiesz) zupełnie innej perspektywy, to że nic nie jest w stanie zastąpić doświadczenia, jakie dają wyjazdy i właśnie takie "odwrócenie życia do góry nogami" - ja dopiero teraz czuję się naprawdę szczęśliwa i spełniona, zaczynam też nabierać przekonań co do tego jak chcę, żeby wyglądało moje życie. także życzę Ci powodzenia, ale też dużo odwagi, żeby nie umknęła Ci jakaś szansa ;*
OdpowiedzUsuńps jakie obciążenia? :D
Dzięki kochana, Twój komentarz naprawdę dodał mi kopa. Widzę po Twoich zdjęciach jaka jesteś szczęśliwa.. Też nie chcę stracić żadnych szans, dlatego będę je zauważać i wykorzystywać. I też sama sobie stwarzać:)
UsuńA obciążenie to 2x5kg no i gryf 6 kg. To teraz łącznie ze starymi hantlami mam 35 kg obciążęnia, jupi :D
zwłaszcza, że znasz języki - więc nic nie stoi na przeszkodzie, a za rogiem może czai się jakaś niesamowita przygoda? :D moją ceną jest odłożenie magisterki - już drugi raz, więc teoretycznie jestem dwa lata "w plecy", ale i tak, warto :)
Usuńa co do obciążenia - łaaaaał, solidnie, aż mnie zazdrość bierze! :D:D:D
To wszystko prawda co piszesz... u mnie niestety są jednak pewne kwestie, które bardzo utrudniają podjęcie mi takowych decyzji i dłuższy wyjazd. Główną rzeczą jest to, że straciłabym wtedy moje źródło utrzymania (stałych uczniów z korków), a tylu nowych na raz niełatwo znaleźć. A finansowo wychodzę na tym naprawdę nieźle, więc będzie mi ciężko się z tym pożegnać.. innej pracy (np. w korporacji) sobie póki co nie wyobrażam... Więc cały czas jeszcze nad wszystkim dumam :(
UsuńGratulacje :)))
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam się ważyć codziennie, jednak jestem tak niecierpliwa jeżeli chodzi o efekty (chociaż wiem, że trzeba na nie poczekać, w końcu łatwiej się tyje niż chudnie), że nie mogę się powstrzymać :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
GRATULACJE :)
OdpowiedzUsuńO jeee ale zazdroszczę. Ja dopiero USM zaczynam a już nie mam siły. Chciałabym już dzierżyć ten dyplom w dłoni i byc bezrobotnym magistrem a nie bezrobotnym studentem haha
OdpowiedzUsuńGratulacje :)!! Kiedy jakiś trening? :D
OdpowiedzUsuńTreningi są cały czas, np. dzisiaj też był :) A ze sztangą to od listopada, jak zacznę nowy plan treningowy:)
UsuńPo pierwsze GRATULACJE! Gratuluję magistra i oczywiście piąteczki! :) Mnie czeka to w tym roku akademickim, pewnie w okolicach maja czy czerwca. Szczerze powiedziawszy ogarnia przerażenie, jak pomyślę sobie o czasie "po studiach". Tak szybko to wszystko zleciało, teraz jestem już na V roku i tak na prawdę nie wiem co jeszcze konkretnie chcę robić w życiu, jakie są moje plany odnośnie przyszłej pracy, choć w Naszym kraju jak powszechnie wiadomo plany planami, a miejsc pracy i tak nie ma za dużo..
OdpowiedzUsuńKurcze, nie wiem co sobie kupiłaś, nigdy nie byłam dobra w takich zagadkach. :D
Pozdrawiam! :*
Dziękuję:) Co do tych planów po studiach to jest dużo dylematów, kończy się jeden rozdział w życiu a zaczyna następny. Z pracą wiadomo jak jest, nie zawsze znajdzie się coś zgodnego z naszymi oczekiwaniami. Ja np. w ogóle nie potrafię siebie wyobrazić np. w jakiejś korporacji, póki co zostaję "na swoim", ale też nie wiem jak długo...
UsuńGratuluje! Lap chwile te malutkie i krotkie:))
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńja tez niedawno dołączyłam :)
Zapraszam do mnie :)
Pozdrawiam
Agga