Witam Was po trochę dłuższej niż zwykle przerwie. Poprzedni tydzień
był naprawdę pracowity. Prawie 30 h w Starbucksie plus oczywiście opieka
nad młodą.
Pytacie się, jak w nowej pracy. Powiem Wam, że jest cholernie ciężko. Lokal jest całodobowy i ciągle „busy”. Robię już wszystko, zależnie od zmiany na jakiej jestem: zmywak, robienie kaw, obsługa kasy. Główna menadżerka jest bardzo wymagająca i wiecznie z czegoś niezadowolona. Przez pierwszy tydzień nie wytrzymywałam presji - codziennie po pracy ryczałam i chciałam rezygnować :) Na szczęście inni pracownicy są naprawdę super, bardzo pomocni i przyjacielscy. Zwłaszcza pewna pracująca tam Polka. Ewa niesamowicie mi pomogła, dużo ze mną rozmawiała, wspierała na duchu i to dzięki niej udało mi się przetrwać najtrudniejsze chwile. Teraz zaczęłam już trzeci tydzień i podchodzę do wszystkiego na luzie - tym bardziej, że i tak nie planuję swojej kariery w Starbaku i pewnie posiedzę w nim tylko do wakacji.
No ale nic, póki co zagryzam zęby i biorę jak najwięcej godzin (powyżej pół etatu), bo napędza mnie fakt, że wszystko co zarabiam mogę sobie odkładać.
A czasem (bo nie samym oszczędzaniem człowiek żyje) udaje mi się wyskoczyć do drogerii czy perfumerii na małe co nieco :) Z ciekawszych zakupów - nabyłam ostatnio planowany róż:
Pytacie się, jak w nowej pracy. Powiem Wam, że jest cholernie ciężko. Lokal jest całodobowy i ciągle „busy”. Robię już wszystko, zależnie od zmiany na jakiej jestem: zmywak, robienie kaw, obsługa kasy. Główna menadżerka jest bardzo wymagająca i wiecznie z czegoś niezadowolona. Przez pierwszy tydzień nie wytrzymywałam presji - codziennie po pracy ryczałam i chciałam rezygnować :) Na szczęście inni pracownicy są naprawdę super, bardzo pomocni i przyjacielscy. Zwłaszcza pewna pracująca tam Polka. Ewa niesamowicie mi pomogła, dużo ze mną rozmawiała, wspierała na duchu i to dzięki niej udało mi się przetrwać najtrudniejsze chwile. Teraz zaczęłam już trzeci tydzień i podchodzę do wszystkiego na luzie - tym bardziej, że i tak nie planuję swojej kariery w Starbaku i pewnie posiedzę w nim tylko do wakacji.
No ale nic, póki co zagryzam zęby i biorę jak najwięcej godzin (powyżej pół etatu), bo napędza mnie fakt, że wszystko co zarabiam mogę sobie odkładać.
A czasem (bo nie samym oszczędzaniem człowiek żyje) udaje mi się wyskoczyć do drogerii czy perfumerii na małe co nieco :) Z ciekawszych zakupów - nabyłam ostatnio planowany róż:
Zdecydowałam się na Estee Lauder Pure Color Blush, odcień Sensuous Rose. Kolor pomiędzy różem a brązem.
Dostałam w paczce z Polski kilka moich ulubionych kosmetyków, które mi się skończyły i są w Anglii niedostępne:
Z Rossmanna mój ulubieniec szampon Babydream (używam go też do mycia pędzli)
oraz pasta Elmex, a z Leclerca krem nawilżający Corine de Farme (tutaj recenzja). Oj,
brakuje mi czasem Rossmanna czy „polskich” hipermarketów, właśnie ze
względu na dostępne tam kosmetyki, do których mam sentyment.
To chyba tyle na dziś - pozdrawiam Was serdecznie i do usłyszenia wkrótce :)
To chyba tyle na dziś - pozdrawiam Was serdecznie i do usłyszenia wkrótce :)
Starbuck całodobowy? Hehe nieźle... ;) Jak widzę co dzieje się w naszym trójmiejskim i to jak pracownicy zasuwają niczym mrówki to nie zazdroszczę. A tam u Ciebie to dopiero musi być hardcore. Bądź dzielna i trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńDzięki... pocieszam się, że to tylko tymczasowe... Taka szkoła życia :)
UsuńJak widać najważniejsze to mieć fajnych współpracowników, wtedy wszystko da się jakoś znieść. Śliczny róż, chętnie zobaczyłabym go na policzkach :)
OdpowiedzUsuńZa jakiś czas postaram się dodać jakąś notkę z codziennym makijażem, to wtedy zrobię zdjęcie z tym różem na policzkach :)
UsuńRóż zapowiada się całkiem interesująco. Z niecierpliwością będę czekała na jego recenzję.
OdpowiedzUsuńfajnie, że wspópracowniby są przyjacielscy i pomocni.
OdpowiedzUsuńw pracy bardzo ważna jest atmosfera :)
bardzo mi się podoba kolor różu :)
Dasz rade! i tak Cię podziwiam za ten wyjazd
OdpowiedzUsuńO fajnie, że z Polką pracujesz :) Choć właściwie to różnie bywa bo Polak na emigracji częściej bardziej cię oszuka niz obcokrajowiec. Zwłaszcza gdy jesteś dla niego konkurencją :P
OdpowiedzUsuńNie do końca się zgodzę z tym stereotypem. Podczas każdego mojego pobytu za granicą to właśnie na Polaków mogłam najbardziej liczyć, często otrzymałam bezinteresowną pomoc w trudnych chwilach, a niektóre zawarte przez nas przyjaźnie trwają do dziś...
UsuńWytrwalosci Kochana!
OdpowiedzUsuńDziwne że w Anglii nie ma pasty Elmex, chyba na całym świecie nie ma lepszej na nadwrażliwe zęby. :>
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie. :*
Ciekawi mnie ten krem nawilżający, ponieważ właśnie kończy mi sie krem z Sorayi. Nakładasz go na dzień czy na noc ? :)
OdpowiedzUsuńUżywam go na dzień i na noc, jest uniwersalny :)
UsuńMiło, że napisałaś po dłuższej przerwie :)
OdpowiedzUsuńwow, to masz masakrę w Starbucks :/ najważniejsze, że przetrwałaś najcięższy okres. BRAWO.
Pozdrawiam gorąco w zimowym marcu!
Dasz radę w pracy:)
OdpowiedzUsuńA róż to cudowna osłoda:)
Zakupy potrafia oslodzic nawet najgorszy dzien! ;p
OdpowiedzUsuńpokaż koniecznie róż w akcji :> jestem go strrrasznie ciekawa
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pasty emexa szczególnie ta wersje zieloną:)
OdpowiedzUsuńCałodobowy??? OMG! Ale dobrze, że wyznaczyłaś sobie termin do którego tam zostajesz, z każdym dniem bliżej wakacji :)Dobry ten krem? :)
OdpowiedzUsuńKrem dobry, zapomniałam w notce podać linka do jego recenzji:
Usuńhttp://paryska88.blogspot.co.uk/2012/12/recenzja-corine-de-farme-krem.html
O, super! A jak byś opisała swoją cerę? Tłusta, sucha czy mieszana?
UsuńRaczej sucha, ale ma trochę z mieszanej :)
UsuńJak tylko wpadnie mi w oczy to go kupię! :)
UsuńKochana poczatki najtrudniejsze - wiem ze banalnie to brzmi ale tak jest zawsze i wszedzie ... buziaki i trzymam z Ciebie kciuki - jestes bardzo dzielna i odwazna !!! pozdrawiam serdecznie pappa
OdpowiedzUsuńPoczątki są najtrudniejsze, teraz będzie tylko lepiej :) A tak jeszcze nawiązując do rozmowy wyżej - o niechęci Polaka do Polaka na emigracji, to też się z tym kompletnie nie zgadzam. Ja za granicą najbardziej mogę polegać na naszych rodakach właśnie i uważam, że ten stereotyp wrogo do siebie nastawionych Polaków, jest trochę krzywdzący. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo denerwuje mnie ten stereotyp. Ja się nigdy z tym nie spotkałam, choć jestem już na dłuższym pobycie za granicą czwarty raz i często bywały sytuacje, kiedy musiałam prosić rodaków o pomoc - nigdy jeszcze mi jej nie odmówiono i zawsze była udzielona bezinteresownie.
Usuńoj przykro mi, że miałaś takie ciężki pierwszy tydzień, ale brawa, że się nie poddałaś, teraz już z górki:)
OdpowiedzUsuńDasz radę kochana !!!
OdpowiedzUsuńKochana jesteś moją największą inspiracją :**
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :*
UsuńTo powiem Ci, że masz ciężko w tej pracy, nawet bardzo ;(
OdpowiedzUsuńW pracy początki zawsze są trudne grunt to się nie łamać, a zakupy świetne. Dołączam do grona obserwatorów jako Havirka, zapraszam do mnie w wolnej chwili na nowy post. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO kurczę, to nieciekawie było na początku w nowej pracy:/ Dobrze, że kryzys masz już za sobą i życzę Ci, aby teraz było tylko lepiej!:) Jakoś dotrwasz do wakacji!:)
OdpowiedzUsuńno właśnie zakupki i małe przyjemności potrafią osłodzić ciężkie chwile pracy ;) ten róż jest super!
OdpowiedzUsuńUUUła dużo pracujesz! ale to dobrze bo dużo zarabiasz ;)
OdpowiedzUsuńFajnie że tak szybko poradziłaś sobie ze stresem ;)
Biedna, po takiej pracy i zamieszaniu należy Ci się relaks na zakupach! Uwielbiam róż, nie ruszam się bez niego z domu :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńPiękny ten róż:)
OdpowiedzUsuńDajesz radę :)) jak to mówią - co nas nie zabije to nas wzmocni :))
OdpowiedzUsuńja ostatnio jako róż używam próbkę pomadki :D
widzę, że tez mieszkasz w UK
OdpowiedzUsuńbędę tu zaglądać
pozdrawiam :)