System pracy od poniedziałku do piątku, który miał być jednym z plusów nowej pracy, stał się dla mnie utrapieniem. Podczas gdy piątkowe popołudnia i soboty są bardzo pozytywne, to niedziele zawsze bywają dla mnie dniami „czarnych myśli”. Zwłaszcza wieczorami nie potrafię się na niczym skupić ani zrobić niczego konstruktywnego, bo czuję napięcie związane z nadchodzącym tygodniem. Cholera, nie potrafię wpasować się w trybiki korporacji. To nie praca dla mnie. Raczej nie pociągnę tam długo, z każdym tygodniem jest gorzej. Jedyny plus jest taki, że mega ćwiczę biznesowy angielski. Ale i tak na dnie szuflady trzymam już wypowiedzenie, które czeka by go użyć któregoś dnia. I pewnie stanie się to prędzej niż później :] Rany, to już moja piąta praca w Anglii, jak widać mam już niezłą wprawę w jej zmienianiu, heh...
No ale nic, wracając do tematu niedzieli. Obecne wolne niedziele
spędzam sama, bo mój chłopak zawsze wtedy pracuje. By choć trochę
oderwać się od wspomnianych „czarnych myśli” poświęcam uwagę mojemu
psiakowi. Wychodzimy razem na spacer, bawimy się. Parę zdjęć z
ostatniego spaceru:
Za to wieczorem zawsze włączam sobie odcinki mojego ulubionego „The Hills”. Oglądam od nowa wszystkie sezony, chyba nigdy mi się to nie znudzi :)
A co Wy zazwyczaj robicie wolną niedzielę? Lubicie ją czy też jest to dla Was taki "dziwny" dzień?
chętnie sprawdzę, co to za serial ;) i.. miłego poniedziałku :)
OdpowiedzUsuńCześć. Fakt, w korporacjach bywa cieżko. Pierwsze tygodnie to okres prania mózgu, umrze kilka szarych komórek, szczegolnie tych odpowiedzialnych za inicjatywę... Ale czasem, podkreślam: czasem, warto zostać dłużej, żeby lepiej sie odbić. Tak jak piszesz - czy miałabyś lepsza szkole biznesowego angielskiego? Zycze Ci wytrwałości i otwartych ramion, bo nigdy nie wiadomo kiedy pojawi sie Kairos i co ze soba przyniesie :) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWiadomo, zawsze znajdą się pozytywne strony, Ale z każdym dniem coraz bardziej się utwierdzam, że korporacje nie jest dla mnie... Raczej będzie tylko gorzej, niestety :)
UsuńSzkoda, że nie spełniasz się w korporacji, miałam nadzieję, że jak tam Ci się marzyłam tam praca to będziesz zachwycona i będziesz się rozwijać.. a tu jednak wszędzie dobrze gdzie Nas nie ma :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wybrniesz z tego i znajdziesz coś z czego będziesz zadowolona. I tego Ci życze :*
Tego serialu nie oglądałam, ale może jak skończę oglądać sezony NCIS :D to zacznę to :)
Ładnie wyglądasz, dobry sposób na niedziele. My w weekend zawsze basen, spacerek, zakupy :)
Fajnie wygląda Twoja niedziela - też muszę pomyśleć o basenie, bo dawno nie byłam. Muszę sprawdzić ten serial NCIS, lubię takie kryminalne klimaty :)
Usuńciesz się z pracy, nie musisz zapierdzielać w weekendy do 21, jak laski w marketach
OdpowiedzUsuńTeż pracowałam na takich zmianach i nie jest lekko, ale teraz stwierdzam, że dyskomfort związany z godzinami pracy jest dużo gorszy niż dyskomfort psychiczny :/
UsuńNie wiem czy te Twoje uczucia są jeszcze aktualne, ale doskonale Cię rozumiem. Po wymarzonych studiach zaczęłam pracować w zawodzie i mimo, że było mi ciężko postanowiłam dać sobie rok pracy by niczego nie żałować. Tym bardziej, że ponoć tylko 20% psychologów znajduje prace stricte w zawodzie (czyli nie mówimy o HR, doradztwie zaw. itd- w moim otoczeniu to prawda, ale nie wiem czy poza Warszawą jest lepiej czy gorzej). I teraz już wiem, że nie chcę pracować w zawodzie. Otoczenie mnie nie rozumie, zarabiam nieźle, jestem dobra w swojej pracy wiem o tym. Ale co z tego, skoro w każdą niedzielę - tak jak dzisiaj ściska mi żołądek.
UsuńNigdy nie brałam pod uwagę, że mogę skończyć studia i pracować poza zawodem. Jestem mega zagubiona w nie-myśleniu o sobie jako psychologu... Z jednej strony dopóki czegoś nie spróbujesz to nie wiesz, a z drugiej współczesne społeczeństwo nie akceptuje osób po 28 roku życia , które nadal siebie szukają. Dużą ulgę poczułam czytając Twojego posta, ale to tylko obrazuje moje osamotnienie w uczuciach zagubienia. No i te komentarze: gdybyś pracowała na kasie to miałabyś na co narzekać. Nie znoszę ignorancji i poczucia 'wszystkowiejstwa'.
P.S. Na razie nienawidze niedziel. Szukam sposobu, by to zmienić. By znaleźć swoją drogę.
UsuńDziękuję za komentarz. Widzę, że mamy bardzo podobne odczucia...
UsuńU mnie już co prawda niedziele przestały być takie koszmarne, bo niedawno znowu zmieniłam pracę i teraz pracuję w innym systemie niż poniedziałek-piąte.
Jeśli nie jesteś szczęśliwa w swojej pracy i czujesz niechęć na samą myśl o niej, to na pewno warto zastanowić się nad zmianami. Wnioskuję, że skończyłaś psychologię, więc na pewno masz dużo możliwości. Zwłaszcza że jak sama piszesz - po takich studiach nie trzeba pracować stricte w zawodzie.
Ja bardzo niedawno odeszłam z tej pracy w korporacji i wróciłam do innej, o wiele mniej prestiżowej... Ale poczułam niesamowitą ulgę, cieszę się z podjętych wyborów, choć dla niektórych mogą być dziwne. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą. A skoro praca pochłania pół naszego życia to nie warto go sobie niszczyć pracą, która nas unieszczęśliwia.
Trzymam kciuki za Twoje wybory i byś znalazła swoją drogę:)
Dziękuję za zrozumienie ;)
Usuńdlugi spacer zawsze mi pomaga na zle mysli :) tez dlugo szukalam pracy z ktorej byla bym zadowolona w UK az w koncu znalazlam :) powodzenia
OdpowiedzUsuńCieszę się,że jesteś zadowolona ze swojej pracy:) Chcieć to móc!
UsuńAle ja Cię doskonale rozumiem, sama znalazłam pracę od pon-pt w stałych godzinach- niedziela wieczór..."ciemne myśli" :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie... Więc jednak Sunday night blues jest dość powszechny :/
UsuńJa jeszcze nie pracuje, ale mam tak niestety w każdą niedziele, gdy trzeba wracać do rzeczywistości na studia, wstać o 4 - wtedy jadę do miasta w ktorym studiuje od siebie ze wsi. DRAMAT. za to piątki kocham - popoludniami oraz soboty. Niedziel nie lubię.
UsuńThe Hills - wieki tego nie oglądałam,a kiedyś bardzo lubilam :)
OdpowiedzUsuńJa teraz jestem na etapie poszukiwania wymarzonej pracy, i na razie nie wygląda to kolorowo. Ale będę trzymać kciuki za nas obie :D
OdpowiedzUsuńTo będziemy się wzajemnie wspierać :) Również trzymam!
UsuńDziwny dzień, dziewczyno cały tydzień pracuję, niedziela to boski dzień, jedyny dzień wolnego:) Czasem spędzam go na lenistwie choć częściej na aktywności. Niedziela jest cuuuudna:)
OdpowiedzUsuńJak to jedyny dzień wolny to nie dziwię się, że Twój ulubiony:)
UsuńU mnie różnie bywa,ale w niedzielę staram się wykorzystać czas i spędzić go z najbliższymi lub też w chwili samotności myśląc o egzystencji życia:D
OdpowiedzUsuńO tak, warto szukać oparcia w rodzinie.. A ta samotna kontemplacja to też całkiem dobry pomysł, byle nie byłyby to destruktywne myśli (co u mnie pewnie by miało miejsce :]).
UsuńSłyszałam, że Hills jest fajny. Chyba sobie zapodam, bo nie mam aktualnie na tapecie nic lekkiego :-)
OdpowiedzUsuńHillsy są mega lekkie i idealne na odstresowanie:) No i można pooglądać sobie słoneczną Kalifornię:)
Usuńojej dawno nie ogladalam the hills a tez uwielbialam :))) tez mam amstaffka :D najukochansze i najweselsze psy na swiecie <3
OdpowiedzUsuńMój to nie amstaff tylko staffik :) Ale wszystkie bullowate są super :)
UsuńW szkole i na studiach przeważnie dopadał mnie syndrom stresu niedzielnego. Szczególnie po magicznej godzinie 20 :D
OdpowiedzUsuńPodejrzewam że mogę mieć to samo gdy w końcu znajdę pracę i będzie tak samo stresująca jak poprzednia. Ale mimo wszystko wolę pracę od poniedziałku do piątku by właśnie potem się z facetem nie mijać i nie siedzieć sama w domu
Też pamiętam niedzielne przygnębienie w czasie studiów. Ale teraz to mam mega nasilone.
UsuńWłaśnie, dobrze mieć dni pracy pozwalające na spędzanie czasu z najbliższymi. Mój pracuje w weekendy, więc wolna sobota i niedziela wcale nie jest aż tak atrakcyjna, skoro ciągle się mijamy..
heh tez zawsze mówiłam ze praca w korporacji to nie dla mnie ale od jutra zaczynam też w korpo :P zobaczymy głównie tam poszłam z ciekawości zeby na wlasnej skórze to doświadczyć i zobaczyc jak naprawde to wyglada wiem ze beda mi robić pranie mózgu i takie tam, zobaczymy tez nie wiem jak tam długo pobęde itp.. ja generalnie nie lubie niedziel i świat bede pracowac wedlug kalendarza szwedzkiego wiec polskie świeta mnie nie obowiązuja wiec przynajmniej mam to z głowy póki co :P
OdpowiedzUsuńSuper, trzymam kciuki, by choć Tobie się spodobało :) Ja też nie przepadam za wszelkimi świętami, choć odkąd jestem na emigracji to zaczyna mi trochę brakować rodzinnej atmosfery np. podczas Bożego Narodzenia:)
UsuńDla mnie niedziela to czas spędzony na wspólnej aktywności z moim facetem i naszym psiakiem. Jednym słowem zamęczamy ją rowerem, albo spacerami. Jest to też dzień mojego dłuższego wybiegania, więc wiadomo, czekam na porę dnia aż będzie mniej gorąco, zakładam buty i w nogi;-P
OdpowiedzUsuńAktywność dobra na wszystko, a już zwłaszcza wspólny wypoczynek z psem i/lub z najbliższą osobą :)
UsuńDla mnie niedzielny wieczór to idealny czas na domowe spa.
OdpowiedzUsuńjak chodziłam do szkoły, to rzeczywiście nie cierpiałam niedziel. teraz jest w miarę okey ;-) wiadomo, że nie tak okey jak piątkowy wieczór czy sobota :D
OdpowiedzUsuńkochana, a dlaczego aż tak nie lubisz tej pracy? stres, atmosfera? faktycznie może zmień pracę, bo jak już w niedzielę się zaczynasz stresować, to coś jest nie tak.. prędzej czy później na pewno znajdziesz zajęcie dla siebie :)
Głównie chodzi o presję, zbyt dużo "polityki" i taki korporacyjny styl pracy..
UsuńOsobiście szukam stałej pracy, która będzie dla mnie przyjemnością, a nie koniecznością.
OdpowiedzUsuńJa zaczynam wątpić, czy jest to w ogóle możliwe ;)
UsuńJa jak sie czepiłam jednej pracy to się chyba nigdy nie odczepię.
OdpowiedzUsuńI to jest mój największy minus- że boję sie ryzyka zwiazanego ze zmianą pracy.
Niby mówi się,ze poki nie zmienie pracy, to się nie dowiem jak będzie mi w nowej. Dobrze chociaż tyle,że praca jest na prawde luźna i sąfajni ludzie
No widzisz, to mogłybyśmy wzajemnie pożyczyć sobie część cech, bo ja mam na odwrót - nie potrafię usiedzieć w jednej pracy zbyt długo :)
UsuńAle jak jesteś zadowolona ze swojego stanowiska to w sumie czemu nie miałabyś się jej trzymać :)
Nie widziałam tego serialu, muszę rzucić okiem.
OdpowiedzUsuńszkoda, ze tak z praca wyszło... Wreszcie jednak znajdziesz swoje miejsce jesli chodzi o życie zawodowe. U nas niedziele mamy wolne 2 x w miesiacu i ja i mój. nie rózni sie ona jednak niczym od innych dni wolnych, czyli wspólne śniadanko, spacery i szaleństwa z psami, często rowery, jakieś wypady. kocham dni wolne, nie ważne czy niedziela czy sroda;)
OdpowiedzUsuńFakt, dzień wolny i tak lepszy niż pracujący :) A już w ogóle spędzony w towarzystwie psów :) Ja jednak nie znoszę wieczorów poprzedzających powrót do pracy, to dziwne, ale już wolę takie zwykłe wieczory w środku tygodnia...
UsuńNie zalamuj sie, to poczatek. Zagryz zeby i wytrzymaj jeszcze troszke:) jestes mlodziutka swiat stoi przed toba otworem, ale dobrze jak bys miala w cv troszke dluzsze doswiadczenie, na zmiany masz jeszcze czas. Ja na poczatku tez mialam stresa przez dluzszy czas w koropracji, robilam byk za bykiem, musialam pracowac szybko i efektywnie..i ten natlok procedur, to mi do konca przeszkadzalo...po kilku miesiacach bylo juz calkiem niezle, zalapalam system i poznalam dobrze produkt (ktory sprzedawalam) i w sumie wytrzymalam szesc lat. Teraz pracuje w malej firemce gdzie moge dyktowac warunki, wszyscy we mnie wierza bo przeciez pracowalam wczseniej w takiej powazanej korpo ze hej, (nikt mnie nie bierze z gory, co w korporacjach jets na porzadku dziennym) licza sie z moim zdaniem na kazdym kroku, robie po swojemu to co lubie. A wiec warto, zeby lepiej sobie pozniej poukladac:) daj sobie roczek, dwa, chyba, ze boisz sie, ze oni pierwszi ciebie zwolnia...a to juz nie jest takie fajne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój komentarz.
UsuńJestem pełna podziwu dla Twojej wytrwałości i tego co osiągnęłaś. I że wytrzymałaś tyle lat w korporacji. Na pewno teraz to Ci się opłaciło, bo jak sama piszesz jesteś na lepszej pozycji i warunkach.
Dla mnie już niestety za późno, właśnie jestem znowu w trakcie zmiany pracy. Łącznie wytrzymałam tam niecałe 3 miesiące i już nie dałam rady dłużej. Wyniszczało mnie to strasznie. Ogólnie jestem odporna na różne sytuacje życiowe, ale na takie środowisko pracy niestety nie. Micromanagement, ciągła presja na wyniki, KPI, targety... Nigdy nie czułam takiego wstrętu do pracy. Pewnie za jakiś czas napiszę na blogu co zdecydowałam się zrobić, pewnie wiele osób zdziwią jakie decyzje podjęłam, ale ja czułam, że tak było najlepiej dla mnie. Nigdy nie czułam takiej ulgi jak po odejściu z tej pracy:)
Trzymam za Ciebie kciuki i wierze, ze ci sie uda, a decyzje, ktore podjelas/podejmiesz bedą trafne:) Komfort psychiczny tez jest wazny, nie ma co sobie dokladac-tym bardziej bedąc na obczyźnie...a po drugie, odejscie z pracy to też nie bulka z maslem, tez trzeba siły:)
UsuńPozdrawiam Cię i szczerze zycze sukcesow.
Dziękuję :) Tobie również wszystkiego najlepszego, sukcesów zawodowych i nie tylko :)
UsuńDziękuję:)
Usuń