Jeśli chodzi o pojęcie zdrowej diety, to od jakiegoś czasu zauważyłam dziwną „modę”. Zaczynamy szukać udziwnień, zbyt wiele kombinować... Wyszukujemy coraz to bardziej egzotyczne produkty, często sprowadzane z odległych zakątków świata. I tak na miejsce kaszy gryczanej wchodzi ziarno quinoa, zapominamy o natce pietruszki i z dumą spożywamy spirulinę, a zamiast sezonowych owoców zaopatrujemy się w jagody goji.
Mnie osobiście nigdy ta moda nie opanowała, ale oczywiście nie zamierzam niczyich wyborów krytykować. Chciałam tylko zwrócić uwagę na fakt, iż takie promowanie coraz to nowszego i „lepszego” jedzenia, to nie troska naukowców o nasze zdrowie, tylko między innymi bardzo intratny biznes i wielkie pieniądze dla importerów żywności.
Mnie osobiście nigdy ta moda nie opanowała, ale oczywiście nie zamierzam niczyich wyborów krytykować. Chciałam tylko zwrócić uwagę na fakt, iż takie promowanie coraz to nowszego i „lepszego” jedzenia, to nie troska naukowców o nasze zdrowie, tylko między innymi bardzo intratny biznes i wielkie pieniądze dla importerów żywności.
Moje podejście do zdrowego odżywiania jest po części podobne do pewnego, nieżyjącego już, polskiego zakonnika – Ojca Jana Grande. Jest on zdania, że najlepsza dla nas dieta to taka, która nawiązuje do naszej szerokości geograficznej i do tego, jak jadało się w naszej kulturze w przeszłości.
Od ponad 10 lat jestem posiadaczką jego książki. Wracam do niej zawsze, kiedy czuję, że współczesny świat fit chce mi zrobić zbyt wielkie pranie mózgu ;)
Zamieszczone na zdjęciach fragmenty pochodzą z książki
pt. "Ojca Grande przepisy na zdrowe życie", M. T. Woźniakowie, Gdańsk
2001.
A jak Wy patrzycie na zdrowe odżywianie? Bliższe jest Wam nowoczesny tryb żywienia czy jednak „powrót do korzeni”?
A jak Wy patrzycie na zdrowe odżywianie? Bliższe jest Wam nowoczesny tryb żywienia czy jednak „powrót do korzeni”?