Nie pisałam o szczegółach wcześniej, gdyż nie chciałam zapeszyć, ale
teraz już mogę Wam napisać. Znalazłam dodatkową pracę - w ciągu
tygodnia od złożenia pierwszej aplikacji. Uśmiecham się do siebie, bo wiele osób mi mówiło, że “teraz to już z pracą na Wyspach nie tak łatwo i
nie nastawiaj się, że cokolwiek znajdziesz”. W zeszły poniedziałek
złożyłam aplikacje do 2 kawiarni i z obu tych miejsc się do mnie
odezwali. W jednej niestety nie byłabym w stanie dopasować się do ich
systemu zmian (koliduje mi to z pracą au pair), ale w drugim miejscu
godzinowo mi odpowiada.
Jako że jest to Starbucks, czyli typowa sieciówka, to musiałam przejść wszystkie procedury rekrutacyjne według ich schematu. Miałam najpierw rozmowę z ok. 15 pytaniami behawioralnymi, a następnie 2 godziny próbne. Te godziny próbne to był dla mnie horror :) Byłam od razu wrzucona na głęboką wodę i musiałam wykonać różne zadania, w dodatku nie mając żadnej asysty, a ciężko było zapamiętać naraz wszystkie rzeczy, np. co gdzie jest, jak się obsługuje ich zmywarkę itp. Najtrudniejsze były dla mnie zadania nazywane przez nich “connecting with people”, np. zadanie polegające na zagadywaniu klientów czekających na kawę. Oczywiście będąc absolwentką filologii nie mam bariery językowej, ale za to mam barierę psychologiczną, bo jestem dość nieśmiała, a polityka Starbucksa nakazuje ciągłe zagadywanie klientów i nawiązywanie z nimi jak największego kontaktu. No ale przyzwyczaję się, poza tym wyćwiczenie socjalnych umiejętności i zwiększenie pewności siebie na pewno przyda mi się na przyszłość.
Jako że jest to Starbucks, czyli typowa sieciówka, to musiałam przejść wszystkie procedury rekrutacyjne według ich schematu. Miałam najpierw rozmowę z ok. 15 pytaniami behawioralnymi, a następnie 2 godziny próbne. Te godziny próbne to był dla mnie horror :) Byłam od razu wrzucona na głęboką wodę i musiałam wykonać różne zadania, w dodatku nie mając żadnej asysty, a ciężko było zapamiętać naraz wszystkie rzeczy, np. co gdzie jest, jak się obsługuje ich zmywarkę itp. Najtrudniejsze były dla mnie zadania nazywane przez nich “connecting with people”, np. zadanie polegające na zagadywaniu klientów czekających na kawę. Oczywiście będąc absolwentką filologii nie mam bariery językowej, ale za to mam barierę psychologiczną, bo jestem dość nieśmiała, a polityka Starbucksa nakazuje ciągłe zagadywanie klientów i nawiązywanie z nimi jak największego kontaktu. No ale przyzwyczaję się, poza tym wyćwiczenie socjalnych umiejętności i zwiększenie pewności siebie na pewno przyda mi się na przyszłość.
Wiadomo, kiedyś poszukam czegoś bardziej rozwojowego i w interesującej mnie branży, ale póki jestem au pair, to taka praca
będzie dla mnie idealna. W przyszłym tygodniu mam szkolenie no i koniec
laby – będę part-time barista :)