czwartek, 28 marca 2013

Denko styczeń-luty-marzec 2013 + róż Estee Lauder na policzkach

Uwielbiam projekt denko – to wykańczanie kosmetyków, podsumowania, a później satysfakcja z wyrzucenia torby pustych opakowań :)

Oto zużycia z ostatnich miesięcy (kosmetyki dobre na zielono, średnie na pomarańczowo, złe na czerwono):



1. Colgate Total – pasta do zębów: całkiem dobra, ale wolę pasty o bardziej intensywnym smaku.
 
2. Elmex – pasta do zębów: moja ulubiona pasta, stosuję ją wieczorem. Używam jej od ok. 3 lat i od tego czasu nie miałam żadnej dziury w zębie, więc naprawdę wzmacnia.
 
3.Elmex – płyn do płukania jamy ustnej: również stosuję tylko na wieczór, dobre uzupełnienie po myciu zębów.
 
4.Isana Sensitiv – pianka do golenia: świetna i tania pianka z Rossmanna, była moją ulubioną.
 
5. Nivea Energy Fresh – dezodorant: lubiłam go kiedyś, ale już mi się „przejadł”. Poza tym zostawia białe ślady.
 
6. Nivea Dry Comfort – antyperspirant: nieźle chroni, ale strasznie wysusza pachy, już nie wrócę do niego.
 
7. Superdrug Shea & Bamboo – żel pod prysznic: tani i przyjemnie pachnący żel z Superdruga. Jeśli nie była to edycja limitowana to chętnie kupię go ponownie.
 
8. Bielenda Granat – peeling i krem do stóp: to duo kupiłam kiedyś w Rossmannie za ok. 3 zł, bardzo przypadło mi do gustu, po jego użyciu stópki jak nowe :)
 
9. Palmolive Thermal Spa – żel pod prysznic: próbka z gazety, odświeżająco pachnie i ma małe drobinki, przyjemny żel.
 
10.Nivea Visage – dwufazowy płyn do demakijażu: kiedyś byłam z niego zadowolona, ale później przestałam. Słabo zmywa makijaż, ale na szczęście nie podrażnił mi oczu.
 
11.Simple – odświeżający żel do twarzy: jeden z moich pierwszych angielskich zakupów, bardzo go polubiłam i kupiłam już większe opakowanie. Dobrze oczyszcza, ma prosty skład i jest bardzo delikatny.
 
12. Rival de Loop – pianka do mycia twarzy: średni produkt, trochę wysusza skórę i niezbyt dobrze oczyszcza, jest taką gorszą wersją pianki z Pharmaceris.
 
13. Corine de Farme – krem nawilżający: moje odkrycie z Leclerca, właśnie zaczęłam drugie opakowanie. Mój zdecydowany ulubieniec.
 
14. Ziaja – maska regenerująca: polubiłam ją, dobrze działa na zmęczoną twarz, jednak niestety nie nawilża.
 
15. Lush Ultrabland – krem oczyszczający do twarzy: jest na bazie olejków i wosku pszczelego, dobrze oczyszcza z makijażu, cera jest po nim ukojona i nawilżona. Wybieram się do Lusha po kolejne opakowanie.
 
16. Isana – zmywacz do paznokci: bardzo dobry zmywacz, zdecydowanie polecam (choć wydaje mi się, że ma nieszczelne opakowanie).
 
17. Wibo – róż do policzków: kolejny świetny i tani produkt, łatwo się go nakłada i długo się utrzymuje.
 
18. Clinique Even Better – podkład: dostałam w Sephorze kilka próbek, jednak zupełnie mi się nie spodobał, słabo kryje, po jego nałożeniu twarz jest „przygaszona”. Jedyną zaletą jest to, że jest bardzo wydajny.
 
19. The Body Shop Chocomania – peeling: fajny zdzierak, świetnie pachnie, niestety mało wydajny.
 
20. The Body Shop Chocomania – masło do ciała: z tego masła niestety nie byłam zadowolona, bardzo długo się wchłania, nawet po wieczornym nałożeniu czuć rano lepką warstwę, nawilżenie przeciętne.

 
Uff, trochę jednak tego było :) W kwietniu mam jeszcze parę kosmetyków na wykończeniu, więc na razie nie planuję żadnych większych zakupów (oprócz planowanych cieni).

A jeśli mowa o nowych kosmetykach, to część z Was była ciekawa jak zakupiony przeze mnie róż Estee Lauder wygląda na policzkach. Oto więc zdjęcia:


Estee Lauder Pure Color Blush w odcieniu Sensuous Rose (zdjęcia różu w opakowaniu tutaj). Moja opinia? Jest, ale jak by go nie było :) O taki efekt właśnie mi chodziło, bo szukałam naturalnego różu do noszenia na co dzień, który będzie lekko widoczny, ale bez efektu matrioszki ;)

poniedziałek, 25 marca 2013

Zakupowa lista życzeń na wiosnę 2013

W oczekiwaniu na wiosnę (na Wyspach też pogoda paskudna) postanowiłam przemyśleć, co będę chciała kupić w najbliższych miesiącach. Moja poprzednia lista została już prawie cała zrealizowana, więc planuję parę nowych zakupów, głównie ciuchowych.

1. Wiosenna kurtka

 

Chcę kupić parkę, ale nie klasyczną, tylko lekką i w jasnym kolorze (beż lub pudrowy róż). Takie jak na powyższych zdjęciach są super.


2. Duży szal


Szaliki noszę przez prawie cały rok, zawsze muszę mieć opatuloną szyję :) Tej wiosny planuję kupić 2 szale, jeden stonowany (jak ten po lewej) oraz jeden w żywych kolorach.


3. Czarne botki / czarne buty za kostkę


Mam chyba manię czarnych botków - to mój ukochany rodzaj butów od kilku lat i noszę takie non stop. Na szczęście jak widać na zdjęciach czarne buty za kostkę nadal są na czasie :) Niedługo muszę się zaopatrzyć w kolejną parę, bo stare idą do wyrzucenia.


4. Cienie do powiek w neutralnych kolorach


Kończą mi się moje ulubione cienie i poszukuję jakiejś małej paletki z klasycznymi odcieniami. Mam już kilku faworytów (zdjęcie powyżej), najbardziej kusi mnie Nars :)

I to wszystko z nowych rzeczy na mojej liście. A Wy macie jakieś zakupowe plany na wiosnę?

wtorek, 19 marca 2013

Praca, praca... a na osłodę zakupy :)

Witam Was po trochę dłuższej niż zwykle przerwie. Poprzedni tydzień był naprawdę pracowity. Prawie 30 h w Starbucksie plus oczywiście opieka nad młodą.

Pytacie się, jak w nowej pracy. Powiem Wam, że jest cholernie ciężko. Lokal jest całodobowy i ciągle „busy”. Robię już wszystko, zależnie od zmiany na jakiej jestem: zmywak, robienie kaw, obsługa kasy. Główna menadżerka jest bardzo wymagająca i wiecznie z czegoś niezadowolona. Przez pierwszy tydzień nie wytrzymywałam presji  - codziennie po pracy ryczałam i chciałam rezygnować :) Na szczęście inni pracownicy są naprawdę super, bardzo pomocni i przyjacielscy. Zwłaszcza pewna pracująca tam Polka. Ewa niesamowicie mi pomogła, dużo ze mną rozmawiała, wspierała na duchu i to dzięki niej udało mi się przetrwać najtrudniejsze chwile. Teraz zaczęłam już trzeci tydzień i podchodzę do wszystkiego na luzie - tym bardziej, że i tak nie planuję swojej kariery w Starbaku i pewnie posiedzę w nim tylko do wakacji.

No ale nic, póki co zagryzam zęby i biorę jak najwięcej godzin (powyżej pół etatu), bo napędza mnie fakt, że wszystko co zarabiam mogę sobie odkładać.

A czasem (bo nie samym oszczędzaniem człowiek żyje) udaje mi się wyskoczyć do drogerii czy perfumerii na małe co nieco :) Z ciekawszych zakupów - nabyłam ostatnio planowany róż:

Zdecydowałam się na Estee Lauder Pure Color Blush, odcień Sensuous Rose. Kolor pomiędzy różem a brązem. 

Dostałam w paczce z Polski kilka moich ulubionych kosmetyków, które mi się skończyły i są w Anglii niedostępne:

Z Rossmanna mój ulubieniec szampon Babydream (używam go też do mycia pędzli) oraz pasta Elmex, a z Leclerca krem nawilżający Corine de Farme (tutaj recenzja). Oj, brakuje mi czasem Rossmanna czy „polskich” hipermarketów, właśnie ze względu na dostępne tam kosmetyki, do których mam sentyment.

To chyba tyle na dziś - pozdrawiam Was serdecznie i do usłyszenia wkrótce :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Ćwiczeniowy (i dietowy) update – marzec 2013

W telegraficznym skrócie, bo nie chcę pisać elaboratów :) 

Ćwiczeniowo:
  • Liczba dni treningowych w lutym: 14/28
     
  • Pod koniec lutego zaprzestałam ostatni plan treningowy, ponieważ zaczęłam odczuwać dyskomfort w odcinku krzyżowym kręgosłupa. Na szczęście po odstawieniu cięższych treningów dolegliwości już prawie całkowicie przeszły.
     
  • Plany na marzec: po prostu postaram się pozostać aktywna. Bieganie i marsze w lesie, treningi z obciążeniem własnego ciała, a na siłowni zajęcia jogi. Bez forsowania się.

Uwielbiam wyprawy do lasu – biegam, spaceruję, ćwiczę wykorzystując ławki lub pnie drzew. Wystarczy mi tylko ciepła czapa i słuchawki w uszach. Smutno mi tylko, że nie ma tu mojego psiaka, bo w Polsce zawsze mi towarzyszyła w leśnych treningach...


Dietowo:
  • Wrzuciłam trochę na luz, bo nie chcę popadać w obsesję. Nadal jem zdrowo, ale np. nie trzymam się sztywno proporcji BTW. Nie panikuję, jak zjem białe pieczywo. Jem 4-5 posiłków dziennie, porcje umiarkowanej wielkości, nie podjadam.
  • Od marca doszło mi tygodniowo 20-30 godzin pracy fizycznej (zapierdziel jest ogromny, bo ciągle jest pełno ludzi), pewnie przez to samoistnie mi się trochę schudnie. 

A na bonus fotka, którą zrobiłam przed pierwszym dniem w pracy (przymiarka fartuszka, haha). Po twarzy chyba widać, jak bardzo zestresowana byłam :) Ale na szczęście z każdym dniem jest lepiej :)

wtorek, 5 marca 2013

Codzienny rytuał – kąpiel i pielęgnacja ciała

Odkąd zaczęłam dodatkową pracę i stoję po kilka godzin w kawowych oparach, bardziej niż kiedykolwiek doceniam codzienny rytuał wieczornej kąpieli i używania różnych pachnących mazideł.


Uwielbiam ten moment, kiedy po ciężkim dniu biorę długi prysznic (obecnie niestety wanny nie mam), smaruję się różnymi kremami i balsamami. Mam wrażenie, że dzięki takiemu rytuałowi pozbywam się wszystkich stresów, które zdarzyły się w ciągu dnia. Następnie zakładam dres lub piżamę plus ciepłe skarpetki i mogę w spokoju usiąść na łóżku otoczona poduszkami i oglądać na laptopie ulubione seriale.

Pokażę Wam więc dzisiaj, czego aktualnie używam podczas i po kąpieli. Podobny post już kiedyś dodałam (klik), ale od tego czasu większość produktów się zmieniła.

Żele pod prysznic + płyn do higieny intymnej:


Aktualnie posiadam 3 żele pod prysznic, które używam zamiennie zależnie od nastroju.
  • Soap & Glory „Rich and Foamous” - kremowy żel angielskiej firmy, niezwykle uspokajający zapach, używam zazwyczaj wieczorem.
  • Original Source Lemon and Tea Tree – z kolei tego żelu używam najczęściej rano, bo jest bardzo orzeźwiający, dzięki niemu jestem w stanie się przebudzić.
  • The Body Shop Chocomania – tego żelu używam rzadko, gdyż jest dość gęsty i ma ciężki zapach, więc nie nadaje się na co dzień. Ale od czasu do czasu lubię go użyć.
  • Na zdjęciu jest jeszcze płyn do higieny intymnej Lactacyd – używam niezmiennie od kilku lat, nie znam lepszego kosmetyku tego rodzaju. Jak będę w Polsce to muszę przywieźć sobie ich zapas :)

Peelingi, masła do ciała:


 
 
  • Soap & Glory „The Breakfast Scrub” – cukrowy peeling, ma zapach syropu klonowego, zostawia skórę bardzo gładką. Używam go ok. 2 razy w tygodniu.
  • Farmona Tutti Frutti Karmel i Cynamon – masło do ciała kupione w Rossmannie, jest naprawdę świetne, zapach utrzymuje się na skórze i ubraniach bardzo długo, kiedyś zamieściłam recenzję tego masła (klik). Jak będę w Polsce to muszę też kupić jego owocowe wersje.
  • The Body Shop Chocomania – czekoladowe masełko, fajnie nawilża i przyjemnie pachnie, jednak moim zdaniem nie wygrywa z masłami Farmony.

Dezodoranty, antyperspiranty:


  • Sure (w Polsce Rexona) w sprayu – używam czasem w ciągu dnia w ramach odświeżenia, ale nie zastępuje mi antyperspirantu w kulce.
  • Everdry – najlepszy bloker ever, pisałam już o nim w poprzedniej notce o pielęgnacji ciała (klik).
  • Nivea Dry Comfort – dobrze spełnia swe zadanie, ale przesusza pachy, już więcej nie kupię antyperspirantów Nivei.

Depilacja:


  • Nóg nigdy nie golę maszynką, zawsze używałam do tego celu wosku, a od ponad roku depilatora, z którego jestem bardzo zadowolona (opisywałam go tutaj). Dzięki temu mam spokój na 2-3 tygodnie.
  • Jeśli chodzi o resztę ciała, to jestem wierna maszynkom BIC Pure 3 Lady - z jednorazówek zdecydowanie najlepsze, przywiozłam zapas z Polski. A tu w Anglii odkryłam świetny żel do golenia "Queen of..." dostępny w Bootsie. Jego główny składnik to aloes, więc skóra jest niezwykle ukojona. 

To tyle jeśli chodzi o mój zestaw kąpielowo-pielęgnacyjny. A Wy macie jakichś swoich ulubieńców wśród kosmetyków do pielęgnacji ciała?

sobota, 2 marca 2013

Potrawy z jajem: niskowęglowodanowy omlet z szynką i szczypiorkiem

Dziś potrawa w sam raz na leniwe, weekendowe śniadania, choć w innych dniach czy porach też na pewno się sprawdzi, bo jest niezwykle szybka i łatwa do zrobienia.


Składniki:
2 jajka
1 płaska łyżka mąki (najlepiej pełnoziarnistej)
dobrej jakości szynka (u mnie drobiowa)
szczypiorek
olej

Przygotowanie:
1. Szynkę kroimy na małe kawałki i wrzucamy z odrobiną oleju na patelnię.



2. Jajka, mąkę i szczypiorek mieszamy ze sobą w miseczce.



3. Wlewamy masę na patelnię z podpieczoną szynką. Najlepiej jak masa pokryje cały wierzch patelni. Przykrywamy patelnię, smażymy na wolnym ogniu i czekamy, aż omlet zetnie się u góry. Można go też odwrócić by był bardziej suchy, ale nie zawsze się to odwracanie udaje.



4. Zsuwamy omlet na talerz, składamy go i jemy go „solo” bądź z wybranymi dodatkami. Ja lubię go jeść z sałatką taką jak na zdjęciu i kromką chleba razowego. Do tego dobra kawa i dzień od razu zaczyna się lepiej :)



Wartości odżywcze omleta z szynką i szczypiorkiem:


Jak widać w tabelce, sam omlet jest dość niskokaloryczny i ma niewiele węglowodanów. Dzięki temu możemy je dokładać w ilości zgodnej z naszymi preferencjami i w postaci ulubionych dodatków.

Jeśli chodzi o inne potrawy z jajem, to dodawałam już przepis na placek owsiany (klik). Z kolei następnym przepisem z kategorii potraw z jajem będzie obiecywana pizza za patelni, też niezwykle szybka do zrobienia, bo tylko takie potrawy uznaję :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...