Często dostaję od Was wiadomości z pytaniami dotyczącymi pracy tu na Wyspach. Postaram się trochę przybliżyć temat opisując swoje doświadczenia. Załączę też linki do odpowiednich notek, gdyż wiele już opisywałam.
Do Anglii przyjechałam w grudniu 2012 jako au pair. Wybrałam ten sposób, gdyż nie miałam tu znajomych ani rodziny, a au pair zapewniało mi od razu zajęcie, dach nad głową, jedzenie i wypłatę. Znalazłam rodzinę, która akurat potrzebowała kogoś na ok. pół roku, co dla mnie było idealne. Host rodzinę znalazłam (a raczej to oni mnie znaleźli) przez portal aupair-world.net. Szybko poszło, bo byłam już wakacyjną au pair 3 razy, więc miałam doświadczenie i referencje.
Na szkolnym przedstawieniu mojej podopiecznej. Uczęszczała do prywatnej żeńskiej szkoły, mundurki obowiązkowe :) |
Więcej moich notek związanych z au pair:
- Pierwsze dni w Anglii
- Kolejne wrażenia z pobytu
- Leniwe dni
- Z życia au pair - pierwszy miesiąc w Anglii
- Parę zdjęć
- Zakończenie au pair i przeprowadzka na swoje
Jako że byłam au pair dla 9-latki (która była przez większość dnia w szkole), a rodzina była pozytywnie nastawiona na moje „usamodzielnianie się”, to zdecydowałam poszukać dodatkowej pracy w ciągu dnia. Wybrałam się do najbliższego Starbucksa, poprosiłam o rozmowę z managerką i po paru dniach dostałam tę pracę. Praca w Starbaku była moją najgorszą (psychicznie i fizycznie) pracą na emigracji.
Doskonale pamiętam to zdjęcie - zrobiłam je dzień przed rozpoczęciem pracy. Teraz wydaje mi się to niedorzeczne, ale wtedy niesamowicie się stresowałam. |
Tutaj pisałam więcej o pracy w Starbucksie:
Na przełomie maja i czerwca zakończyłam moją pracę au pair i zamieszkałam z chłopakiem, który do mnie w międzyczasie przyjechał. W Starbucksie zostałam na pełen etat. Niestety byłam tam bardzo nieszczęśliwa, praca była wykańczająca, a managerka podła.
Notki z tamtego okresu:
W lipcu ostatecznie miałam dosyć i złożyłam wypowiedzenie, nawet nie mając innej pracy w zanadrzu. Ogólnie bez pracy byłam... tydzień :) Po odejściu ze Starbucksa złożyłam dosłownie „od niechcenia” CV do Zary w centrum handlowym w moim mieście. Co zabawne, od razu odezwali się i dostałam tam pracę. W Zarze mi się spodobało i cały czas tam pracuję. Oczywiście nie jest to jakaś praca marzeń, ale zarobki przyzwoite, managerowie nie są czepliwi, godziny pracy mi też odpowiadają.
Nasz Zarowy staff room. Też nie jest łatwo, bo jest się cały dzień na nogach, ale warunki są w porządku. |
Oczywiście parę miesięcy temu nadal czułam zawodowy niedosyt i powróciłam do uskuteczniania moich planów dostania się do agencji nieruchomości. W październiku ostro wzięłam się w garść.
Tutaj notka ze szczegółami:
Efekty przyszły szybko, już na początku listopada udało mi się dostać do jednej z lokalnych agencji. Kiedyś idąc ulicą zobaczyłam na szybie jednego z biur kartkę, że szukają „weekendera”. Następnego dnia wzięłam CV oraz list motywacyjny i wparowałam do biura jak perszing mówiąc, że ja chcę tę pracę, że to mój dream job i w ogóle :) No, może nie aż tak dramatycznie, ale podziałało :D Zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną i zaproponowali mi tę posadę, którą jak wiecie mam do teraz.
Praca w agencji nieruchomości zawsze była moim marzeniem. Póki co w moją weekendową pracę wchodzą obowiązki biurowe oraz tzw. viewings, czyli pokazywanie klientom domów na sprzedaż i wynajem. |
Tutaj dzieliłam się z Wami moją radością, gdyż było to moje pierwsze większe zawodowe osiągnięcie:
Mam więc obecnie 2 prace. Od poniedziałku do piątku w Zarze (najczęściej 3 lub 4 dni), natomiast w każdą sobotę i niedzielę w agencji. Zazwyczaj pracuję łącznie 5-6 dni w tygodniu. Nie jest łatwo, ale nie narzekam. Chciałabym oczywiście dostać się do biura na pełen etat, ale zapewne jeszcze trochę czasu to potrwa. Kolejny etap tej zawodowej drogi przede mną, choć robi się coraz bardziej stroma i trudna. Przychodzą często chwile zwątpienia, ale staram się nie poddawać.
Podsumowując ten wpis: czy łatwo dostać pracę w Anglii?
Na pewno nie jest tak trudno, jak niektórzy straszą. Oczywiście wszystko zależy od naszych starań, okoliczności i szczęścia, ale jak ktoś choć trochę jest zaradny to na pewno znajdzie cokolwiek na początek, a potem będzie stopniowo zmieniał na coś lepszego. Przynajmniej ja tak robiłam i jestem zadowolona z podjętych decyzji.
Jak macie jakieś pytania to dajcie znać, chętnie odpowiem. Odezwę się wieczorem, bo teraz zmykam... do pracy właśnie ;)
Jesteś jedną z najbardziej motywujących lifestylowo osób, które czytam :)
OdpowiedzUsuńOgromnie Ci kibicuję i cieszę się, że jesteś coraz bliżej celu!
Jak to mówią... chcieć to móc :)
Dziękuję Kochana, bardzo mi miło :)
UsuńŻeby u nas było tak łatwo... Niestety tutaj o pracę bardzo ciężko :( także jak już się ją ma, trudno podjąć decyzję o odejściu by realizować marzenia. Powodzenia w dalszej ścieżce kariery :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nigdzie nie jest łatwo o dobrą pracę, wszystko trzeba samemu się starać... obojętnie czy w Polsce czy za granicą. Choć moim zdaniem w Polsce nie jest tak źle :)
UsuńZgadzam się z Paryską, jakby w okolicy, w której mieszkam była bieda z pracą próbowałabym w innym mieście :)
UsuńŚwietny wpis, pokazuje, że praca w Anglii nie musi wyglądać tak, że przez 10lat pracujemy jako pomiatacze na magazynie czy zapleczu restauracji, tylko, że jak się postaramy i mamy chęci to można osiągnąć coś więcej ;) chociaż w sumie to też tyczy się naszego kraju, gdzie ludzie trzymają się na siłę jakiejś pracy, bo boją się zmian(ale to już chyba temat na kolejny post haha)
OdpowiedzUsuńDokładnie, wszędzie są możliwości, tylko trzeba chcieć je zauważyć i odszukać :)
UsuńJa szukam juz 1,5 roku w pl i znalezc nie moge a konczylam prawo, masakra jest na rynku pracy :(
OdpowiedzUsuńHmm.. to może jakiś staż czy praktyki na początek? Trzymam kciuki żebyś coś znalazła :)
UsuńOsoby po prawie często same płacą sobie za staż...jest to dziwna sytuacja...
Usuńte zdjęcia ze stuff roomu w zarze są fajne, zawsze zastanawiałam się skąd oni biorą inspiracje na wystawy ...no to teraz wiem xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do trochę innego wyzwania : Try to design
W biurze nieruchomości pracujesz na prowizji, czy dostajesz stałą pensję?
OdpowiedzUsuńJak właściwie jest z tymi zarobkami? Mogłabyś zrobić notkę o kosztach utrzymania?
Dostaję stałą pensję (stawka godzinowa) oraz dodatkowo prowizję za efekty. Zwracają mi też koszty paliwa jak jeżdżę pokazywać domy.
UsuńA co do kosztów utrzymania to planuję taką notkę :)
Ja też z chęcią taką poczytam :D Bardzo mnie interesują tematy związane z życiem w Anglii ;)
UsuńHmm, praca w Starbuniu nie mogła po prostu należeć do lekkich. Ale cieszę się, że znalazłaś tę co teraz Cię satysfakcjonuje, ba, nawet dwie! :-) o pracę w Anglii łatwo NIEEE JEST. Pozdrawiam, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńPracowałam w Anglii 2 lata, ale jednak wolę Irlandię :P a jeśli chodzi o pracę nie jest trudno, jednak większość osób myśli że znajdzie pracę bez znajomości angielskiego a tu zaczynają się schody... nie wyobrażam sobie mieszkać za granicą i nie móc się porozumieć... Świetny post!!
OdpowiedzUsuńZ tą znajomością języka to oczywiście prawda, choć w niektórych pracach nie ma aż takich wymagań i nie trzeba znać perfekt, wystarczą podstawy (ale oczywiście umieć porozumieć się trzeba). Znam sporo takich przypadków tutaj.
Usuńno tak u mnie też są takie "przypadki" :) (nie mam na celu nikogo obrażać) tylko że niestety takie osoby zatrudniane są najczęściej przy segregacji śmieci, fabrykach, sprzątanie itd... nie potępiam takich zawodów ani ludzi, ale chodzi mi chociaż o podstawową znajomość... chociaż wiem że niektórym to nie przeszkadza i dają sobie radę i oczywiście takim osobom kibicuję... tylko ja bym nie dała rady... czułabym się strasznie przytłoczona niemożliwością swobodnego porozumienia :( oczywiście nie jestem perfekcyjna i wcale tak nie myślę :) a inna kwesta jest też taka, że język angielski którego uczą nas w szkołach (nie wiem czy wszystkich w moich na pewno) :) jest na poziomie zerowym i odbiega od tego praktycznego, który możemy poznać na wyjazdach :) pozdrawiam
UsuńPodziwiam. Tym bardziej pokazałaś jak jesteś silan i zaradna. Pniesz się kochana w górę i to w takim tempie że niedługo pochwalisz się Nam posadą bossa,czego z całego serca Ci życzę:)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie to nakręciło żeby szukać pracy w Londynie. Nie dość że to moje wymarzone miejsce to wyobrażenie że mogłabym się stąd wyrwać jest cudowne.
Powiedz jeszcze jak wygląda Twój dzień,dokładnie kiedy znajdujesz czas na trening? Bardzo jestem tego ciekawa,wiem że pisałaś coś o organizacji ale głównie chodzi mi o to jak wygląda połączenie Twojej pracy z treningami i życiem codziennym:)
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńCo do treningów to zazwyczaj ćwiczę 3, max 4 razy w tygodniu. 1 lub 2 treningi zawsze przypadają na mój wolny dzień, a jak pracuję to ćwiczę rano przed pracą (w Zarze najczęściej zaczynam o 11 lub 12, więc mam przed południem trochę czasu dla siebie).
Mam nadzieję, że spełnisz swoje marzenia o Londynie:)
Życzę powodzenia w karierze :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tutaj w Polsce jakąkolwiek pracę również można uzyskać...tylko zarobki nie zawsze nas satysfakcjonują :) No i fakt, że bardzo dużo ludzi wyjeżdża...tez musi o czymś świadczyć :)
Niestety przeciętne polskie zarobki w porównaniu do wydatków nie zawsze są satysfakcjonujące... Choć i na to są rozwiązania, np. niezależność finansowa osiągnięta dzięki inwestycjom :)
Usuńuwielbiam Twoja determinacje :) w kazdej dziedzinie jestes niezlomna i pokazujesz ze wszystko jest mozliwe jezeli sie nie poddajemy
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Annka
Dziękuję :)
UsuńNa pewno nie w każdej dziedzinie, każdy ma niestety słabości i ja nie jestem wyjątkiem. Grunt o je pokonywać i przeć do przodu :)
Na pewno pomogło ci to że jesteś zaradna, nie boisz się emigracji a w pierwszej pracy doświadczenie :) No i twój angielski :) Nie można powiedzieć że każdy kto pojedzie do Anglii załapie się od razu do agencji nieruchomości zamiast na zmywak :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam twój zapał :) I w końcu znalazłam komuś kto też się zwolnił bo praca ciężka a kierowniczka podła i "czepliwa" ;) Bo jak rzuciła ostatnio pracę to wszyscy mi gadali "każdy szef jest taki" i wyszło na to że jestem beznadziejna bo w pierwszej stałej pracy nie umiałam wytrzymać dłużej niż miesiąc :P
Podzielam Twoje zdanie :) Jak nie pasuje to zmieniać, bo bez sensu tkwić w czymś, gdzie nie czujemy się dobrze. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, bo chyba żadna praca nie będzie usłana różami :)
UsuńJa cały czas śledzę Twoje perypetie, podziwiam i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńGratulację dążenia do celu, trzeba zacząć od gorszych pracy, aby mieć potem lepsze. Jestem pełna podziwu bo trzeba mieć odwagę żeby wyjechać - aż mam ochotę przejrzeć Twój cały blog, ale to jak będę mieć więcej czasu.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się, zobacz jaka długa droga za Tobą. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPodziwiam odwagę i samozaparcie. Dziewczyno, trzymaj się ciepło! :)
OdpowiedzUsuńJesteś niewiele starsza ode mnie a już masz takie doświadczenie, jestem pełna podziwu ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ;*
Rzeczywiście wygląda to tak, jakby praca czekała, żeby ją wziąć. Chyba, że jesteś taką szczęściarą. Trzymam kciuki, żebyś spełniła do końca swoje zawodowe marzenia.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ani jedno ani drugie. To raczej kwestia wytrwałości i samozaparcia.
UsuńWidać masz wiele determinacji, siły i ducha walki :) ....objawia się to właśnie w Twoim dotychczasowym życiu zawodowym jak i planach treningowych....Niesamowita kobieta ! :)
OdpowiedzUsuńKibicuje mocno ! :)
Jesteś Super Miszczuniu ! :D Uwielbiam do Ciebie wpadać, jesteś taką inspirującą osobą :). Zaczęły mnie męczyć profesjonalne blogi w stylu "cały dzień chodzę po mieście, tak sie pieknie ubralam, a wieczorem ide na imprezke" :D sama ciężko pracuje na swój sukces, dlatego bardzo doceniam WSZYSTKO co robisz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to bardzo miłe :)
UsuńJa już dawno przestałam zaglądać na blogi a'la córka premiera ;)
Super wpis;) Widzę, że u nas bardzo podobnie;) Ja pracuje w Next w weekendy i w biurze od pon do piątku. Chciałam zobaczyć co chcę robić;) Wiem już, że sklepy odpadają. Agencja nieruchomości i agencje pracy też.... Musze troszkę jeszcze się przemęczyć pracując 7,5 dnia w tygodniu (czwartek biuro, po nim Next) a potem cieszyć się pracą i spokojnym żytkiem. Tfu, tfu!
OdpowiedzUsuńUu, widzę nieźle zasuwasz. Mam nadzieję, że szybko odnajdziesz coś, co będzie sprawiało Ci pełną satysfakcję.
UsuńTaka codzienna praca rzeczywiście bywa męcząca. Jedyny plus to odłożenie trochę grosza, bo nawet nie ma się czasu na wydawanie :)
Gratuluje determinacji w dążeniu do celów, widać w Twoich działaniach jasno określony plan :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Twoja dobra (jak zakładam) znajomość języka bardzo Ci pomogła. W końcu wiele osób wybiera się na emigrację znając ledwie kilka słów w danym języku, co od razu dyskwalifikuje do niektórych zawodów, np. jak wybierane przez Ciebie, czyli praca z Klientem
Zdecydowanie znajomość języka otwiera wiele drzwi. Choć nadal można znaleźć pracę, gdzie nie trzeba mówić idealnie. Głównie dlatego, że np. w gastronomii pracuje strasznie dużo Polaków.
UsuńPodziwiam i gratuluję:) Widać, że pracujesz bardzo intensywnie, żeby zrealizować swoje marzenia i to działa:) Tak trzymać:)
OdpowiedzUsuńGratuluję i podziwiam Twoją wytrwałość, odwagę i pracowitość w realizacji marzeń:) Ten post można zaliczyć do kategorii motywacyjnych:)
OdpowiedzUsuńJa tez Ci bardzo kibicuje! I nie ukrywam ze planuje to samo. Spedzilam juz 2 lata w USA i 7 mies. w Kanadzie i teraz nie moge sie przyzwyczaic do pl codziennosci, zycia, zarobkow wiec planuje wyjazd:) W jakim miescie jestes?
OdpowiedzUsuń