Witajcie. Sporo nie pisałam. Gdzie się podziewałam, jak mnie nie było? Część tego czasu spędziłam na użalaniu się, że moje życie nie wygląda tak, jak bym chciała. I że nawet nie wiem, jak bym chciała, żeby wyglądało ;) Jakoś pogubiłam siebie, swoje cele i marzenia. I swoje pasje, bo fitness i nawet pies przestały sprawiać mi radość. Więc żyłam tak sobie dzień po dniu, aż w końcu przyszedł dzień urlopu, i jak się okazało – wielkiego resetu.
Był to wyjazd na Sycylię, który czekał na mnie zaplanowany i samodzielnie zorganizowany już od lutego. To była już moja czwarta podróż do Włoch, jednak nigdy nie byłam na samym południu, wyspie na czubku włoskiego „buta”.
Miejsce jest wspaniałe, czas płynie tam wolniej, a życie toczy się własnym rytmem.
Jak mogę podsumować wyjazd? Był aktywny, pełen wrażeń i kolorów.
Było dużo chodzenia. W górę i w dół. Dużo schodów, stromych ścieżek i kamieni.
I jeszcze więcej chodzenia ;) Głównie kamienistymi szlakami.
Oprócz chodzenia było sporo jazdy na rowerze. Dzięki temu mogłam na przykład podziwiać wyrośnięte kaktusy na wyspach Egadach.
Oraz poczuć industrialny klimat salin i zobaczyć, jak wydobywa się sól morską.
Czy zostałam królową plaży? ;) Z pewnością nie :D To moje jedyne plażowe zdjęcie:
Na takim wylegiwaniu się spędziłam podczas całego wyjazdu może... 30 minut :) Ten dzień był specjalnie zaplanowany na wielogodzinne plażowanie, jednak po pół godzinie byliśmy już na tyle tym znudzeni, że spakowaliśmy manatki i poszliśmy dalej zwiedzać.
Czym byłby wyjazd bez próbowania lokalnego, sycylijskiego jedzenia.
Zdjęcie po lewej: samodzielnie przyrządzony obiad - ryby kupione rano w porcie od rybaka, świeże owoce, warzywa, ser... Zdjęcie po prawej: samą sałatką się nie zadowoliłam, połowa pizzy była moja ;)
Zdjęć i wrażeń mam jeszcze całe mnóstwo, więc na pewno dodam jeszcze co najmniej jedną notkę w tych klimatach. Póki co dziś ostatni dzień urlopu, czas przyzwyczaić się do angielskiej rzeczywistości. Czy ciężko mi do niej wracać? Raczej nie, pobyt na Sycylii pomógł mi się zresetować i przypomniał, dokąd zmierzam i jak chcę żyć.
Do usłyszenia wkrótce, ja tymczasem zbieram się do stworzenia planu fitnessowego, bo miałam dość sporą przerwę od siłówki i czas to nadrobić. Pozdrawiam i dziękuję, że przez ten cały czas ze mną byliście :)
Super wyjazd, samej mi się marzy po obejrzeniu tych zdjęć, chętnie pochodziłabym po tych ścieżkach i szlakach.
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz i cieszę się, że mogłaś sie tam zresetować i nabrać na nowo sił.
Jeśli ktoś lubi piesze wędrówki to Sycylia zdecydowanie jest strzałem w dziesiątkę. A na każdym kroku wspaniałe widoki.
UsuńJa właśnie wróciłam z wyjazdu do Torunia.. piękne miasto, byłam tam p oraz drugi :) polecam!
OdpowiedzUsuńTeż zdarzało mi się odwiedzać Toruń i zgadzam się, miasto ma swój klimat - zarówno w dzień jak i w nocy.
UsuńFajnie że miałaś okazję zwiedzić to miejsce, piękne zdjęcia :) !
OdpowiedzUsuńStarałam się je poznać wszystkimi zmysłami, by mieć jak najwięcej wspomnień :)
UsuńPrzepiękne tereny, boskie zdjęcia. Czasem taki reset jest potrzebny, żeby móc wrócić na właściwe tory. Też mam nadzieję na porządny urlop od wszystkiego w tym roku.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, piękna Ty. Mi też szykuje się niedługo urlop (PL) ale niestety nie będzie on w 100% resetujący. Czeka mnie też parę spraw do załatwienia i kilka stresujących sytuacji ale mimo wszystko mam nadzieję że będą to udane wakacje:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCzasem taki reset mocno sie przydaje, tez lubie tak zlapac oddech, aby pozniej miec sile gnac dalej, Powodzenia Kochana i pamietaj, "never give up!" ;)
OdpowiedzUsuńSuper wyprawa :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie dobre, lokalne jedzenie to podstawa udanych wakacji ;-). Uwielbiam piesze wędrówki i zwiedzanie, jadnak i wylegiwaniem się na plaży nie pogardzę :-D
Piękne miejsce.. aż tęsknie za tymi gorącymi dniami i ciepłym, błękitnym morzem..
OdpowiedzUsuńwww.juiloy.blogspot.com
matko, jak tam jest pięknie!!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że odpoczęłaś :) Sycylia jest jednym z moich miejsc "must visit" :D
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia i piękne miejsca. Takiej wycieczki to trzeba pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądasz :) cudowne miejsce, chciałabym tam kiedyś pojechać :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, widać, że wyjazd sprawił Ci wiele radości :).
OdpowiedzUsuńParyska, masz moze instagram? na blogach rzadko już bywam...
Wracaj do treningów :).
Ja się długo zbierałam, wchodziłam na Twojego bloga zbierać motywację i tak od marca ćwiczę na siłce z wolnymi ciężarami, wprowadziłam zbilansowane odżywianie i odstawiłam kupne słodkości i cukier.
Pozdrawiam ciepło :)
Fajnie, że jesteś z powrotem :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki :) mam zamiar w tym roku urlop spędzić we Włoszech. Nigdy tam nie byłam i trochę się waham, ale mam wrażenie, że po tej notce.. decyzja zapadła - jadę :) .
OdpowiedzUsuńJak pięknie, a w sycylijskim posiłku zakochałam sie
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu postowi i przepięknym zdjęciom (najulubieńsze kadry - mało ludzi, dużo natury, żadnego chaosu) tata Tadziu pojedzie z córką na Sycylię. Wahałam się między innym regionem, a Sycylią właśnie, ale już się nie waham :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia... mój urlop prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku. pozdrawiam, Em.
OdpowiedzUsuńCudne, aktywne wakacje to najlepsze wakacje! :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz w bikini :)