We wstawaniu skoro świt zawsze widziałam coś magicznego. Ta cisza i spokój oraz świadomość, że robimy rzeczy, które inaczej byłyby przekładane na później.
Niestety jestem typem sowy i często zdarza mi się zasiedzieć do późnego wieczora, nie robiąc przy tym nic szczególnego - takie siedzenie dla siedzenia. To zabiera mi komfort psychiczny, bo po pierwsze nie wysypiam się wystarczająco, po drugie i tak nie robię nic pożytecznego. Ta notka powinna mieć więc tytuł „Misja wczesne kładzenie się spać” :). Bardzo zainspirował mnie post Nissiax83 o zostawaniu rannym ptaszkiem – zmotywowałam się i ostatnio wprowadziłam w życie mój mały plan :)
Postanowiłam stworzyć swoją wieczorną i poranną rutynę, by mój dzień był zorganizowany i nie łapać się dziesięciu czynności na raz:
Co staram się robić wczesnym wieczorem jak najszybciej, zaraz po przyjściu z pracy:
- przygotowanie jedzenia na rano i do lunchboxów
- prysznic oraz „dłuższe” zabiegi pielegnacyjne typu mycie włosów, peeling, balsam itp.
- przygotowanie ubrań na rano
- stworzenie względnego porządku w mieszkaniu
Wieczorny relaks i spokojny sen zamiast gorączkowego nadrabiania spraw całego dnia? Jestem na tak! A polarowa piżama z Primarka jest na zimowe wieczory niezastąpiona :)
Doszłam do wniosku, że lubię spokojne wieczory, kiedy do najpóźniej godziny 21 mam już wszystko z listy „załatwione” i przebrana w piżamę jestem gotowa na wieczorny relaks – krótkie surfowanie po internetach ;), odcinek ulubionego serialu. Godzina 22 to już pora zasypiania.
Moja idealna godzina na pobudkę to 6 rano. Poranki zdecydowałam spędzać produktywnie – robiąc rzeczy, które lubię, ale które wymagają ode mnie nieco wysiłku – zarówno tego fizycznego jak i intelektualnego. Do tych czynności należą między innymi (oczywiście nie wszystko na raz, każdego ranka robię jedną lub dwie z tych rzeczy):
- trening
- spacer z psem
- zapisywanie w moim notatniku różnych planów, inspiracji i pomysłów
- sklecenie notki na bloga
Największą satysfakcję sprawiają mi poranne spacery z psem – Paris może się porządnie wybiegać, a ja nie mam wyrzutów, że zostanie sama w domu na cały dzień. A to zdjęcia z ostatniego porannego spaceru:
Ziiimno! Szron na trawie, mroźne powietrze. Moja kurtka i czapka dają radę :)
Wschód słońca, piękne widoki i niezawodny kompan do spacerów. Czego chcieć więcej?
Do tej pory realizacja mojego planu ma się całkiem dobrze. Co prawda jeszcze nie zawsze udaje mi się trzymać założonych godzin, ale już powoli wczesne kładzenie się spać i wczesne wstawanie stają się to moją rutyną. Bardzo polubiłam taki rozkład dnia.
A jak to jest u Was – należycie do sów czy skowronków? Planujecie swoje dni czy działacie spontanicznie?
jestem typową sową - najlepiej mi się pracuje (tym razem pisze magisterkę) w środku nocy ;)
OdpowiedzUsuńale z drugiej strony staram się nie przesadzić i nie spać dłużej niż do 8:30-9, bo czuję, że marnuję czas
Haha ja też swoją pisałam po nocach :)
UsuńNo i również źle się czuję ze zbyt późnym wstawaniem, zwłaszcza podczas dnia wolnego.
Wspaniały wpis!
UsuńTo tzw. "temat rzeka";-))
Aktualny zawsze!
Wypróbuję Twój sposób, ja wstaję zależnie od pory w której zaczynam zajęcia. Ale gdy wstaję rano to faktycznie dzień jest bardziej "produktywny".
OdpowiedzUsuńI w dodatku jest satysfakcja, ile już zdołaliśmy zdziałać z samego rana :)
UsuńFajny post, bardzo mnie zainspirował :) Moim marzeniem jest wykształcić w sobie nawyk mycia naczyń przed pójściem spać. Niestety często leżą do rana :/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Podobno wystarczają 2-3 tygodnie by dana czynność stała się nawykiem:)
UsuńSkowronek i to taki na 100% im później tym mniej mam energii:) Kocham poranki
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bycia naturalnym skowronkiem:) Ja często dopiero wieczorem dostaję turbodowadowania :D Ale mój tryb życia (i chęci) wymagają przestawiania się na poranki:)
UsuńU mnie to właśnie noc jest tym czasem kiedy w domu jest spokój, cisza i mogę popracować jak lubię, ale siłą rzeczy w nocy nie wszystkie sprawy da się załatwić :) Wczesne wstawanie zaczyna się od wcześniejszego kładzenia się spać to jasne :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twoje postanowienie :)
Pięknie wyglądałaś na spacerze :)
Domyślam się, że przy maluchu ciężko o swobodny poranek :)
UsuńU mnie to nie zadziała, jestem śpiochem :) Chodzę spać o 22 a o 7 nadal jestem niewyspana.
OdpowiedzUsuńZa to twoja piżamka mnie rozwaliła na łopatki. Przyślij mi taką :D :D
Ja też potrzebuję co najmniej 8h, choć idealnie byłoby 9... Ale wtedy musiałabym chodzić spać o 21 :)
UsuńPiżamy z Primarka są świetne i jest ich ogromny wybór, moja pochodzi z zeszłego roku:)
8 h do 10 h!!! SNU;-))
UsuńChociaż zauważyłam, że czasem gdy masz okres sypiania tylko po 4-5 h (nie pochwalam ale okoliczności niestety narzucają krótki sen..), przy tym utrzymujesz zdrowy tryb życia i dobrze się odżywiasz,jesteś w stanie spokojnie to wytrzymać przez 1- 2 tygodnie!
Wieki temu, nie dbając o dobre nawyki żywieniowe i dobry plan treningowy, miałam większe problemy z przetrwaniem dnia po nieprzespanej nocy;-))
Jednak zdrowy tryb życia pozytywnie procentuje;-)
Fakt, przy "higienicznym" trybie życia zdecydowanie łatwiej się zregenerować nawet przy niedoborze snu. Co innego zarwane noce np. przez imprezowanie - pamiętam z autopsji ze studenckich czasów :D
UsuńŚwietny pomysł, może i ja popracuje nad swoimi porankami. Bo czasem przypominają piekło.
OdpowiedzUsuńJa zaczynam pracować!
UsuńPrzez cały tydzień wstawałam ok 6:30 / 7:30. Bez tzw. "porannego kaca".
I nieźle się w to "wkręciłam"!
Zaczęło wreszcie się udawać;-)
Niestety dzisiaj miałam wolny dzień i "chcąc nie chcąc" obudziłam się dopiero o 10:00!!!;-D
Nie lubię wczesnego wstawania :/ Do pracy wstaję o 6.30 i to jest koszmar, szczególnie w zimie (choć tyle dobrze że zima łaskawa w tym roku)
OdpowiedzUsuńZnam ten "ból";-D!
UsuńA ja tam lubię wstawać jak jest jeszcze ciemno i obserwować za oknem jak się powoli rozjaśnia:)
UsuńJa zawsze wszystko przygotowuję wieczorem, żeby rano tylko zjeść i wyjść :) Najlepsze rozwiązanie, by jak najdłużej pospać :)
OdpowiedzUsuńOstatnio kompletnie rozstroiłam swój zegar. W ciągu tygodnia siedzę do 22-23. Wstaję o 4:35. I mimo że mogłabym iść wcześniej spać to szkoda mi dnia. Naprawdę. Zwłaszcza kiedy mój chłopak wraca z po południówki, chcę jeszcze chwilę z nim pobyć.
OdpowiedzUsuńChciałabym w weekendy wcześniej wstawać, chociaż o 7. A ja wtedy korzystam...i tak leżakuję do 9-10 i nie mogę otworzyć oczu. Być może organizm tego potrzebuje nie wiem, ale nie czuję się ostatnio najlepiej sama ze sobą.
Jutro wyjeżdżamy do Polski na święta, wiem, że to będzie intensywny czas, ale postaram się go dobrze spożytkować. :)
Czasem można się przyzwyczaić do krótszej ilości snu, ale prędzej czy później organizm i tak to sobie odbierze, w najlepszym przypadku dłuuugim odsypianiem podczas wolnego dnia:) Ja niestety zauważyłam, że jak za mało sypiam to też boli mnie głowa, jestem osłabiona itp... nic przyjemnego.
Usuńja jestem ranny ptaszek. nie umiem długo spać zawsze skoro świt jestem już na nogach:)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym wprowadzić taki tryb życia, bo dzień zawsze wydaje się wtedy dłuższy, ale niestety od pon-pt kończę pracę o 22 i zanim dojadę do domu, ugotuję rzeczy na kolejny dzień, spakuję się i wykąpię zawsze jest już po północy... :( Ale kiedyś na pewno zacznę wprowadzać podobny plan w życie! :)
OdpowiedzUsuńJestem książkowym skowronkiem. Zimą zaczynam dzień o 6, a latem o 5. Za to wieczory to dla mnie słodkie obijanie się, czytanie książek i oglądanie serialów ;)
OdpowiedzUsuńCudny piesiorek ;-)
OdpowiedzUsuńEhh... świetna misja i zazdroszczę. Walczę z tym od lat. W aktualnym mieszkaniu ciężko mi coś zmienić, bo starczy że raz zrobię za sowę i potem się sypie pół tygodnia:>
OdpowiedzUsuńJestem sową (względną) tzn. zima chce mi się spać już o 20-21:00! Mam problemy ze wstawaniem (zimą!!!) Lubię wstawać o 8 -9:00! Chciałabym wstawać o 6-7:00 bez "moralnego i fizycznego porannego kaca"!. Oj ciężko jest z tym.
OdpowiedzUsuńWyjątek stanowią dni gdy mam coś do załatwienia rano o 8:00, lub biegnę na trening z grupą, który zaczyna się od 7:30!
Przeczytałam,że najlepsze godziny na pracę intelektualną (naukę języków oraz wykonywanie zadań wymagających maksymalnego skupienia) to pierwsze dwie godziny po przebudzeniu. Według innych badań, najlepszą porą na naukę jest czas od 9:00 do mniej, więcej 13:00. To się sprawdza!
Najlepszą porą, u mnie, na trening są godziny : 10:30- 13:00 oraz 15:00 - 18:00.
Jestem ciekawa czy masz podobne doświadczenia:-).
Myślę, że takie pory największej "produktywności" zależą od danego organizmu. Ja nie mam jakiejś określonej pory, wszystko to zależy od rozkładu dnia. Choć jak mam cały wolny dzień do dyspozycji to chyba najwięcej energii mam wczesnym wieczorem, ok. 18:)
Usuńbardzo lubię wstawać rano, nie lubię marnować czasu na sen ;) kładę się około 22-23, a wstaję 6-7 jak do szkoły, w dni wolne po 7, choć ostatnimi czasy jestem nieco przemęczona i śpię do około 10 chociaż kładę się spać o tej samej godzinie, to pewnie przez intensywny trening jakim jest Insanity oraz koniec semestru w klasie maturalnej, więc spokoju nie ma ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem typową sową, uwielbiam siedzieć w nocy a potem długo spać. Niestety przy trójce dzieci, w tym 4 miesięcznym ;-), to niemożliwe, zwłaszcza że dochodzą nocne kamienia. Staram się.kłaść o 23 ale rano i tak.ciężko mi się.zwlec z łóżka :-/.
OdpowiedzUsuńJednak mimo, że lubię siedzieć w nocy, to wczesne poranne wstawanie daje mi ogromną satysfakcję :-)
Wierzę na słowo, podobno przy dziecku przez wiele miesięcy towarzyszy rodzicowi chroniczne niewyspanie. A co dopiero przy trójce:)
Usuńkiedyś lubiłam wcześnie wstawać, ale ostatnio mój organizm się przestawił i wieczorem mogę siedzieć do późna a rano nie mogę wstać ;)
OdpowiedzUsuńPiękny wschód słońca :) wygląda na ciepło, aż mnie zmroziło jak przeczytałam, że mróz :D
OdpowiedzUsuńSuper wyglądasz, pidżama genialna, a wstawania gratuluję ;) masz rację ma to swoją magię..
Uwielbiam buszować w nocy, ale też uwielbiam magiczne poranki. Niedługo świąteczny urlop i już nie mogę się doczekać kiedy bez pośpiechu będę wpatrywać się we wschodzące Słońce :)
OdpowiedzUsuńO tak, poranek w dzień wolny ma zdecydowanie jeszcze większy urok:)
UsuńPodoba mi się Twoje podejście :) Ja mam problem z tym, że jak czegoś nie zdążę zrobić do 'pójścia spać' to często później mam wyrzuty sumienia i denerwuję się, że nie zdażę zrobić tego następnego dnia rano... dlatego często zarywam nocki :(
OdpowiedzUsuńOj, też tak mam. Najczęściej to mnie właśnie gubi, że zbyt wiele rzeczy przeciągam do późnego wieczora a potem zabieram się za ich robienie o 22, bo nie chcę, by były zostawione na następny dzień :/ Teraz jednak nie ma bata i staram się mieć wszystko przygotowane krótko po przyjściu do domu:)
UsuńAch, Pani od żyznej blogosfery :)
OdpowiedzUsuńZnowu fajny artykuł pokazujący Twą silną wolę i determinację.
Kiedyś uważałam, że jestem sową, najlepiej pisałam i myślałam nocą. Potem nadszedł czas, gdy m. in. z nerwów budziłam się o 5 rano, udawało mi się to przeżyć i nawet myśleć po południu oO.
Teraz podobnie jak Sonja mam rozwalony rytm, ale wpienia mnie to, bo pozbawia sił i pędu potrzebnego do mojej codzienności.
Coraz częściej myślę, że rządzą nami nawyki, a dopowiadamy sobie do nich teorie ,racjonalizacje itp.
A przecież rano jest tak cudownie cicho :)
Czy Twoja wspaniała sunia wstaje później od Ciebie?
Nie zazdroszczę takich niezamierzonych porannych pobudek...
UsuńZgadzam się, nawyki i rutyna na pewno mają na nas duży wpływ.
Paris wstaje zawsze o tej samej porze co ja, obojętnie czy to 6 czy np. 9.
a ja zwykle wolę posiedzieć dłużej w nocy, niż wstawać wcześnie rano...chociaż wiem, że lepiej by było wstawać wcześniej...dzień staje się o wiele bardziej produktywny..i jest zwyczajnie dłuższy ;) pamiętam, że jak studiowałam, to zawsze wolałam uczć się w nocy...chyba jakoś bardziej się skupiałam...teraz jak już pracuję, to chodzę spać między 22 a północą... ;] sówka ze mnie lub też nocny marek ;)))
OdpowiedzUsuń