sobota, 24 września 2016

Angielska rzeczywistość: korporacja po raz drugi

Podzielę się z wami newsem, że zmieniłam pracę. Ostatnie 3 lata w przepracowałam w sieciówce odzieżowej, a dokładniej w Zarze. Jedynie w 2014 roku miałam kilkumiesięczną przerwę, kiedy znalazłam pracę w pewnej „biurowej” korporacji, ale nie mogłam się tam odnaleźć i wróciłam do Zary. Poznałam pracę w handlu od podszewki, pełniłam różne funkcje. Kolejnym bodźcem do pozostania był moment, odkąd objęłam tam kierownicze stanowisko. Miałam okazję zebrać doświadczenie jako manager, wzmocniłam charakter. Było mi wygodnie, bo blisko do pracy, byłam zadowolona z zarobków, znałam wszystkich ludzi i wszystkie sklepowe zakamarki.

Miła strefa komfortu, która z jednej strony jest przyjemna, a z drugiej blokuje od pójścia krok dalej. Podczas ostatniego roku zaczęłam się powoli wypalać, myślałam o zmianie pracy, ale przed zmianami powstrzymywała mnie właśnie myśl o wiążącym się z tym stresem i wysiłkiem.



Przyszedł czas, że zdecydowałam zaryzykować. Złożyłam wypowiedzenie i jakiś miesiąc przed odejściem zaczęłam szukać nowej pracy. Szukałam w różnych branżach i różnych stanowiskach. Nową pracę znalazłam po niecałych 2 tygodniach. Po paru latach od ostatniego szukania pracy utwierdziłam się w fakcie, że rynek pracy w Anglii jest nadal bardzo otwarty i jeśli ktoś chce, to pracę znajdzie łatwo – i nie chodzi tu o zmywak ;)

Od 3 miesięcy pracuję w nowej firmie. Moje stanowisko w pełni pokrywa się ze studiami, które ukończyłam (magisterkę robiłam na kierunku ekonomicznym). Jak się okazało, mam nadal wygodnie (bo blisko), zarobki lepsze, godziny krótsze, ludzie i szefowie super. Jestem jedyną Polką w firmie, reszta to Anglicy i jeden Hiszpan-informatyk. Myślę jednak, że obecnej pracy nie dostałabym, gdyby nie doświadczenie zdobyte na poprzednich stanowiskach. Co prawda w kompletnie innej branży, ale jednak niektóre umiejętności zawsze można wykorzystać.

Nareszcie mogę czerpać radość z wolnych weekendów, uregulowanej pracy od poniedziałku do piątku. Poświęcam ten czas na wycieczki, głównie na łonie natury, jak i również zwiedzając ciekawe miasta.


Pamiętam, jak po odejściu z tamtej firmy mówiłam, że już nie wrócę do typowej korporacyjnej pracy. Cóż, nigdy nie mów nigdy :) Nigdy nie byłam typem karierowicza i raczej wyścig szczurów nie jest dla mnie, jednak przekonałam się, że nie wszędzie panuje taka atmosfera. Póki co więc cieszę się z podjęcia ryzyka i jakoś leci. Właśnie jestem na pierwszym urlopie – żegnam więc Was i odezwę się wkrótce.

18 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci. Ja od ponad roku męczę się w korporacji, ale to jeszcze nie ten moment, by ryzykować zmiany, doświadczenie jeszcze nie tak duże, ale męczę się coraz bardziej. Mam nadzieję, że moja droga też kiedyś poroczy się tak różowo. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, przyjdzie czas i na Ciebie. Ja też parę razy się "sparzyłam" zarówno w Polsce jak i tu w Anglii. Grunt to się nie poddawać i szukać nowych możliwości.

      Usuń
  2. taka prawda ze praca jest, tak jak jest w anglii tak i jest w polsce, wystarczy chciec i sie troche postarac
    nigdy nie bylam dluzej bezrobotna niz miesiac
    owszem wymagalo to troche wysilku, nauki do egzaminow na rozne stanowiska ale nic w zyciu nie przychodzi za darmo
    a moj brat od kilku lat na bezrobociu i czeka az praca sama do niego przyjdzie, oczywiscie dobrze platna, blisko domu i w wygodnych godzinach...

    http://grupa-wsparcia-grubasa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Jeśli ktoś AKTYWNIE szuka pracy to prędzej czy później coś znajdzie. Moim zdaniem lepiej jest się gdziekolwiek załapać i później szukać dalej niż czekać, aż "wymarzona" praca sama do nas przyjdzie.

      Usuń
  3. Bardzo sie ciesze, ze zmiana pracy wyszla Ci na plus! Trzymam kciuki za Ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki, abyś nadal była zadowolona z pracy! :* ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kokodżambo i do przodu! :)) Super, bardzo gratuluję, że podjęłaś ryzyko i na dodatek na tym zyskałaś. Mam też nadzieję, że wraz z upływem czasu Twoja opinia się nie zmieni i cały czas będziesz mówiła 'mam fajną pracę, szefów i współpracowników'.
    Powiedz mi, pytam z ciekawości - angielskiego uczyłaś się jedynie będąc jeszcze wcześniej w Polsce, czy po przeprowadzce tam chodziłaś tez na jakieś korepetycje lub rozwijałaś swój język w obcowaniu z Anglikami na co dzień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby tak było jak mówisz :) A jak nie to zawsze można coś zmienić, ja w zmienianiu prac mam akurat sporo doświadczenia :D
      Co do Twojego pytania, to ukończyłam filologię (angielską i germańską) na licencjacie, więc to mi wystarczyło by mieć solidne podstawy. Choć teraz codzienne obcowanie z językiem w Anglii ładnie go "szlifuje" :)

      Usuń
  6. Gratulacje! Fajnie, że udało Ci się znaleźć tak szybko fajną pracę :). No i te wolne weekendy, to naprawdę duży komfort psychiczny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś jak miałam wolne weekendy to niedziela wieczór była dniem depresyjnym, ale teraz na szczęście już tak nie jest :)

      Usuń
  7. Cieszę się, że udało Ci się znaleźć pracę, która Ci się podoba i co najważniejsze, daje komfort psychiczny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super wieści, oby Ci było jak najlepiej! Ja szukac dopiero mogę w przyszłym roku, ale już się nie mogę doczekać tych wyzwań ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przejdziesz przez te wyzwania jak burza :)

      Usuń
    2. Oby ;) dzieki za odwiedzinki ;) No, juz nie tylko lakiery u mnie. Dom kupiliśmy w walsall/birmingham. a co do psów to masz rację - R oblegaja mnie nie tak bardzo, bo jak Ty, stanowcza jestem i im nie daje ;)

      Usuń
    3. O, byłam raz niedaleko Twoich rejonów - na tegorocznym Crufts :)

      Usuń

Komentarze podlegają moderacji. Wszelkie złośliwe komentarze oraz spam będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...