1. Olejek Alterra pomarańcza i brzoza, cena ok. 17 zł –
długo czaiłam się na ten olejek. Kupiłam go z myślą o olejowaniu włosów – o efektach na pewno dam znać.
2. Pomadka ochronna Alterra z rumiankiem, cena ok. 5 zł –
skończył mi się mój ulubiony Carmex, jednak zamiast kupować go ponownie,
postanowiłam dać szansę tej pomadce. Już zaczęłam jej używać i spisuje się
całkiem nieźle.
3. Maseczka nawilżająca Efektima z wyciągiem z arbuza, cena
ok. 3 zł – po użyciu napiszę jej recenzję. Fajnie, że do maseczki dodano
również drugą taką samą saszetkę, tylko że z balsamem do ciała.
4. Nożyczki fryzjerskie Elite, cena 29,99 – nożyczki zakupiłam,
ponieważ postanowiłam pożegnać się z fryzjerem. Nie wiem czy też tak macie, ale
mnie przed każdą wizytą u fryzjera towarzyszy ogromny stres, że zostanę
ostrzyżona nie tak jak chcę. Mimo, że nie mam skomplikowanej fryzury – tylko lekko
cieniuję włosy. Poza tym takie wizyty
kosztują niemało. U mnie w mieście za samo podcięcie końcówek i z lekkim
wycieniowaniem wołają gdzieniegdzie 70 zł, nie wliczam oczywiście tych salonów
z wyższej półki, gdzie wolę ceny nawet nie sprawdzać. Dlatego też postanowiłam,
że przerzucę się na strzyżenie w domu.
A teraz przy okazji chciałabym napisać Wam o moich
przygodach z ekspedientkami z drogerii Natura:) Ogólnie rzecz biorąc bardzo
lubię tę drogerię, posiada ciekawy wybór kosmetyków zarówno do makijażu jak i
pielęgnacji. Na obsługę również nie narzekam. Z JEDNYM WYJĄTKIEM. Zaznaczam, że
w innych Naturach w moim mieście nigdy się z takim czymś nie spotkałam, ale w
pewnej jednej konkretnej Naturze ciągle spotykają mnie nieprzyjemności.
Przypomniałam sobie o tych sytuacjach przy okazji mojej
ostatniej wizyty, kiedy to właśnie kupowałam wspomniane nożyczki fryzjerskie.
Weszłam do Natury, stanęłam przy dziale z przyrządami do makijażu i włosów i zaczęłam
oglądać produkty. Podchodzi do mnie ekspedientka i oczywiście pyta klasycznie „Czy
w czymś mogę pomóc?”. Z reguły na takie pytania odpowiadam „nie, dziękuję.”, bo
czasami mam wrażenie, że jestem zorientowana w asortymencie i kosmetykach lepiej niż panie
tam pracujące :P No ale tym razem postanowiłam dać pani szansę i powiedziałam,
że szukam nożyczek fryzjerskich. Pani stanęła obok mnie, wskazała na degażówki
i powiedziała, że są tylko takie nożyczki. Pytam się jej, czy są jakieś inne,
bo szukam zwykłych nożyczek a nie degażówek. Kobieta nawet nigdzie nie
spojrzała, tylko odpowiedziała, że nic innego nie ma i... szybko uciekła w siną dal:) Wiedziałam,
że w Naturze są dostępne zwykłe nożyczki, więc zaczęłam szukać na własną rękę.
Nie musiałam długo szukać. Pod tymi degażówkami na haczyku wisiały oczywiście zwykłe nożyczki. Potem
podeszłam jeszcze do innego stoiska z przyrządami i znalazłam kolejne
fryzjerskie nożyczki. No i jak tu zaufać tym ekspedientkom? Gdy nie moja
wrodzona nieufność ;) i to, że sama poszukałam, to wyszłabym z niczym. A
ekspedientka skoro już zaoferowała pomoc to mogłaby chociaż sprawdzić
dokładniej. A skoro jest taka niekompetentna i nie zna asortymentu, to co za
problem wpisać nazwę produktu do komputera by upewnić się, że na pewno go nie ma?
Ale taka sytuacja to jeszcze nic takiego:) Nawet mnie
rozśmieszyło, bo po raz kolejny utwierdziłam się, że w kwestii zakupów trzeba
polegać tylko na sobie. A teraz mam dla was kolejne dwie sytuacje, jednak
bardziej nieprzyjemne.
Sytuacja nr 1. Byłam w Naturze, kupiłam coś za ponad 30 zł i
jak wiecie, czasem są takie promocje, że po przekroczeniu pewnej kwoty można coś
kupić po niższej cenie lub dostać za 1 grosz. Pani skasowała kosmetyki, które zakupiłam i mówi kwotę do zapłaty. A ja właśnie zauważyłam napis obok
kasy, że przy zakupach za powyżej 30 zł przysługuje gazeta „Uroda” za 1 grosz.
I mówię, że poproszę jeszcze tę gazetę za 1 grosz. A ekspedientka mi mówi, że
teraz to już za późno i nie może mi
dać tej gazety. A ja mówię, że „przecież pani mnie nawet nie poinformowała o
tej promocji” (bo jak wiecie w większości sklepów pracownicy mają nawet obowiązek o informowaniu klienta o wszystkich przysługujących rabatach i promocjach). Po tej odpowiedzi
pani chyba trochę się przestraszyła: sięgnęła pod ladę i dała mi gazetę - jak widać jednak można! Nie
zdziwiłabym się, gdyby kolekcjonowała te promocyjne gazety i później rozdawała
w prezencie koleżankom.
Sytuacja nr 2. Dostałam kiedyś kupony rabatowe do
wykorzystania. Przy kasie razem z zakupami dałam pani kupon. Pani go wzięła i
nabiła wszystkie produkty. Po otrzymaniu rachunku zauważyłam jednak, że rabat nie został
uwzględniony na wszystkie produkty. Po mojej prośbie aby nabiła rabat na
wszystko (bo na wszystko te zniżki obowiązywały) kobieta z wielką łaską (!!!)
nabiła jeszcze raz poprawnie. To jeszcze nic, nawet by mnie to nie wkurzyło.
Ale później, jako że kupiłam dość sporo produktów, poprosiłam ją o torebkę do zapakowania zakupów. A ona do mnie, że „siateczki są płatne” (!!!) WTF?? Przecież
zawsze w Naturze dostaję siatki i nigdy nikt nie kazał mi za nie płacić. Widać
kobieta chciała się odegrać za to, że miałam czelność ;) poprosić ją o nabicie
poprawnej ceny na kasie:) Wtedy byłam tak zszokowana, że upchnęłam kosmetyki do torebki, odwróciłam się na pięcie i
wyszłam. Trochę żałuję, że tak zrobiłam, bo mogłam poczekać i zobaczyć, czy
następnej klientce da siatkę i zrobić jej awanturę.
Trochę się rozpisałam, ale musiałam Wam o tym napisać.
Chciałabym jeszcze powtórzyć, że sytuacje z niemiłymi babskami zdarzają mi się
tylko w jednej konkretnej Naturze, więc to chyba wina kierownika, że zatrudnia takie osoby. W reszcie Natur nigdy nie miałam takiej
sytuacji, kobitki zawsze są miłe i uśmiechnięte. A Wy macie jakieś nieprzyjemne
wspomnienia z ekspedientkami?
Oj te ekspedientki w naturze... poprosiłam o plasterki do regulacji brwi, pani powiedziała, że nic takiego nie ma... Wskazałam jej, że potrzebuje te, które są za nią, a ona z bulwersem stwierdziła, że to w żadnym wypadku nie są do brwi... jednak poprosiłam o nie, a na odwrocie tych plasterków obrazek przedstawiający regulację brwi... ehhh ;)
OdpowiedzUsuńSkoro się nie znała na tych platerkach, to mogła chociaż siedzieć cicho a nie udawać wielką znawczynię :P
Usuńpodpisuje sie poz zazaleniami, u mnie to samo - na dodatek mala miescina i nie ma nawet wyboru. od dawna juz polegam na sobie buszujac posrod polek. wkurza mnie jeszcze stanie nade mna i patrzenie na rece :/
OdpowiedzUsuńOj tak, to jest straszne kiedy jak tylko wchodzisz do sklepu czujesz na sobie wzrok sprzedawczyń, a jak tylko znikniesz za jakąś półką to po chwili znowu jesteś na celowniku :P Czuję się wtedy śledzona:P
Usuńu mnie podobnie, obsługa w Naturze jest nieuprzejma, nieprofesjonalna i traktuje klientów jako zło konieczne. Rossmann pomimo panów ochroniarzy czyhających na każdym rogu zdecydowanie wygrywa z Naturą.
UsuńMatko! Ale miałaś przygody! haha
OdpowiedzUsuńDobijająca ta ekspedientką z tymi rabatami i siatką! :P
Przynajmniej, dobrze że upomniałaś się o swoje prawa :P
Pozdrawiam. :)
Staram się zawsze reagować na chamskie zachowania ekspedientek, bo później zawsze żałuję jak tego nie zrobię i przeżywam to przez długi czas:)
Usuńno masakra ! ja bym to zgłosiła gdzieś. Skoro dzieje się to tylko i wyłącznie w tym jednym sklepie . Całe szczeście nic takiego mi się jeszcze nigdy nie przytrafiło. Czekam na recenzję tego olejku do włosów, bo słyszałam,że niby dobry, a wole sie upewnić zanim coś zakupię, bo niestety póki co z funduszami u mnie słabo...
OdpowiedzUsuńO olejku Alterra również naczytałam się dużo dobrego, więc pokładam w nim duże nadzieje:) Na pewno będzie recenzja jak go przetestuję:)
Usuńwiesz to ze jeszcze nie wiedzial ze sa inne nozyczki to wybaczalne ale pozostale sytuacje.... - zwykle swinstwo i oszustwo !!! dobrze ze masz na wszystko oko i o swoje wolasz - one powinny sie wstydzic !!!
OdpowiedzUsuńPewnie, nikt nie jest wszechwiedzący i one też mogą coś przeoczyć. Ale skoro zaoferowała swoją pomoc, to powinna dokładnie sprawdzić a nie coś odburknąć i sobie odejść.
UsuńI to prawda, trzeba niestety walczyć o swoje bo jeszcze niestety taka jest w Polsce mentalność, że próbują oszukać klienta na każdym kroku:(
ajj ta natura;p, ja bardziej wole rossman, większa swoboda zakupów jak dla mnie;p do natury zaglądam tylko jak jakieś ciekawe promocje:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja też w Rossmannie czuję się bardziej "na luzie", chociaż z kolei tam jest się pod obstrzałem ochroniarzy i ich świdrujących spojrzeń :P
Usuńobserwuję:))
OdpowiedzUsuńMiło i oczywiście nie miło że nie tylko mnie przychodzi spotykac sie z obsługo - drogeryjnym chamstwem.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o poszukiwanie produktów miałam podobną sytuacje w Rossmannie ale to akurat ja zaczepiłam sprzedawczynie w poszukiwaniu właśnie olejku alterra który pokazujesz ;) ... i co.. pani stanowczo powiedziała że nie prowadza tej firmy .. ja na to " jak to ale ta firma podobno jest tylko produkowana dla Rossmanna" .. a ona uparcie dalej swoje.. po chwili znalazłam to czego szukałam..
W Naturze nie lubię tego że wszystkie produkty są "super" byle by tylko sprzedać.
Mnie największe chamstwo spotyka zawsze z super-pharm .. aż szkoda gadać :\
Dlatego drogeryjne wojaże najlepiej przeanalizować na wizażu i na blogach a kontakt ze sprzedawca ograniczyć do podejścia do kasy ;)
Ciekawa jestem co te nożyczki są warte.. ;)
Hahaha boska ta ekspedientka od Alterry:) Przecież tej firmy pełno w Rossie, szampony, odżywki, wszystko...
UsuńA co do Superpharm, to kiedyś pytam się ekspedientki czy mają gdzieś płyn do demakijażu Bielenda, a ona na to: "Bielenda? A to w ogóle istnieje taka firma?" I patrzy się na mnie jak na głupią. Hehe... A wtedy wtrącił się ochroniarz co podsłyszał rozmowę i powiedział, że oczywiście że istnieje :)
Co do nożyczek to nie pokładam w nich wielkich nadziei, ale może na zwykłe podcięcie się sprawdzą:)
faktycznie nieprzyjemne sytuacje ja również mam niemiłe doświadczenia z tą Drogerią na prawdę lubię kupować kosmetyki w Naturze ale omijam szerokim ukiem tą w moim mieście powód? właśnie ekspedientki każdego klienta traktują jak potencjalnego złodzieja i to nie tylko moje odczucie ale opinia wielu osób, pilnują do przesady patrzą na każdy Twój ruch dosłownie chwilami czuję ich oddech na placach a co gorsza stoją po dwie, trzy patrzą na Ciebie i szepcą sobie coś między sobą pierwsza twoja myśl obgadują cie... bez kitu chwilami mam poczucie,że robię coś złego i niewłaściwego będąc w tym sklepie i po postu sobie coś oglądają chore dosłownie.
OdpowiedzUsuńNo dokładnie, w tej mojej też tak jest!!! To po prostu okropne, wchodzisz do sklepu, najpierw ekspedientki mierzą cię z góry do dołu a później gapią się.. Również czuję się czasem w tym sklepie jak nieproszony gość:( Na szczęście mam do wyboru też inną Naturę, co prawda dalej od mojego domu, ale tam obsługa jest na wiele wyższym poziomie.
Usuńmam podobne doświadczenia z Gdańska... :(
OdpowiedzUsuńTo chyba o tej samej Naturze mówimy:)
UsuńOj takie nieprzyjemne sytuacje nieraz potrafią zepsuć humor i po prostu zrazić do danej drogerii :/
OdpowiedzUsuńProponuję napisać skargę :) nie wiem czy to coś pomoże, ale może zarząd zwyczajnie nie wie co dzieje się nie danych sklepie po np. podczas kontroli chodzą jak w zegarku ;) ja jakiś czas temu sama napisałam skargę na dany sklep... może nawet minimalnie się w nim zmieniło ale staram się go omijać szerokim łukiem chyba że jestem pod ścianą :)
OdpowiedzUsuńWiesz Pirelko, póki co nie mam głowy i nerwów na pisanie skarg, bo mam sporo innych spraw do załatwiania, poza tym tamte 2 sytuacje zdarzyły się już dość dawno. Ale jeśli jeszcze raz ktoś mnie w ten sposób wkurzy to im nie popuszczę. Raz też chciałam napisać skargę na salon Fielman (okulistyczny), bo jedna baba mnie strasznie wkurzyła, jeszcze z takim chamstwem się nie spotkałam, ale z tego wszystkiego zapomniałam zapytać ją o nazwisko a pamięci do twarzy niestety nie mam. Więc się jędzy upiekło. Ale teraz coraz bardziej jestem świadomą konsumentką i jak coś mnie strasznie wkurzy to na pewno tego tak nie zostawię...
Usuńtez ostatnio kupilam olejek alterry w rossmanie :) jest zarąbisty:)
OdpowiedzUsuńszkoda, że już nie piszesz co u Ciebie, jak za czasów open-fire :(
buźka:*
Ja wczoraj wypróbowałam ten olejek, ale chyba za dużo go nałożyłam, bo efekt jest trochę dziwny;) Ale to napiszę w recenzji. Ehh ja też lubiłam pisać takie notki jak za czasów open... Ale jak sama wiesz miałam te nieprzyjemne przejścia jak parę niepowołanych osób weszło na mój blog i musiałam go skasować:( I teraz mam duże opory przed bardziej osobistym pisaniem:( Ale myślę, że z czasem będzie więcej notek "z życia", tylko muszę oswoić się z publicznym pisaniem na blogu pozbawionym hasła:) Tak więc pewnie z czasem takie notki będą się pojawiać:) Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za odwiedzanie!!
UsuńMam te same nożyczki, jak na razie sprawuję sie dobrze.
OdpowiedzUsuńwow! ja w życiu nie umiałabym sobie grzywki podciąć:D super!
OdpowiedzUsuńMoże trzeba było poprosić o paragon na siatkę :) Nie znoszę sytuacji kiedy ekspedientki strzelają focha jak im się udowodni niewiedze..
OdpowiedzUsuńZgadza się, pewnego czasu udało mi się zrzucić ponad 30kg, teraz niestety nie jest już tak łatwo :( ale się nie poddaję!
OdpowiedzUsuńTak to bywa z tymi ekspedientkami :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie nie miałam takich sytuacji jak Ty. całe szczęście :P
+ zapraszam do mnie ! Nowy wpis ! :)
Hej, u mnie w Naturze też same wredoty obsługują. Wszystko z wielką łaską, jedna to patrzy na ciebie jak na złodzieja.
OdpowiedzUsuńA w mojej naturze zdarzyło się, że jedna kobieta podeszła do mnie i zaczęła mnie przeszukiwać ! Jak okazało się, że nic nie mam to poszła sprawdzić nagranie i ponoć chciała mnie potem przeprosić, ale byłam jeszcze po tej sytuacji dość długo na sklepie i nie otrzymałam żadnych przeprosin. Kiedy następnego dnia moja mama poszła do sklepu i zrobiła lekkie zamieszanie oraz chciała zobaczyć nagranie z kamery to kobieta zastrzegała się, że nawet mnie nie dotknęła, a filmy z monitoringu kasują się po 24 godzinach.
OdpowiedzUsuńTeraz chodzę do tej Natury i wciąż mam wrażenie, że jestem bardziej obserwowana niż ktokolwiek inny...
Z tego co opisujesz to jakaś masakra! Pamiętaj, że ekspedientka nie ma prawa Cię przeszukać, do tego upoważniona jest tylko policja!! Co za małpa wredna, jak by mi coś takiego się zdarzyło to chyba babsko by wyleciało z pracy, taką aferę bym zrobiła :P
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńTo ja też się poskarżę na panie z Natury:) .
Wczoraj kolejny raz nie udało mi się tam kupić kosmetyku, który był wystawiony na półce i ometkowany ( miał naklejoną cenę i kod). Pani w kasie stwierdziła, że jej przykro bo kod "nie wchodzi" i nie może go sprzedać. Poprosiłam drugą panią, która potwierdziła, że ten produkt jest cytuję:" niesprzedawalny" gdyż już próbowała go dziś sprzedać komuś innemu. Co w takim razie robił z powrotem na półce?
Pierwszym razem chodziło o kredkę do oczu to dałam sobie spokój, bo starta niewielka, a drugim razem nie mogłam kupić limitowanego shimmera catrice, co już mnie trochę zdenerwowało.
Nie wiem czy to jest powszechne też w innych drogeriach ale do naszej pewnie prędko się nie wybiorę.
Pozdrawiam.
Też bym się zdenerwowana, kiedy upatrzony przedmiot w drogerii jest "niesprzedawalny"... Faktycznie bałagan czasem w tych drogeriach mają ogromny..
Usuń